Fundacja Losy Niezapomniane cien

Home FUNDACJA PROJEKTY Z ŻYCIA FUNDACJI PUBLICYSTYKA NOWOŚCI WSPARCIE KONTAKT
PROJEKTY - Ukraińcy
cień
Ankiety w formie nagrań video

Відеозаписи зі свідками
Wersja: PL UA EN
Losy Niezapomniane wysiedlonych w ramach AKCJI „WISŁA”

Świadectwa przesiedleńców - szczegóły...
cień
Ankieta (0120)
Sabatowicz Dymitr,
ur. 28.10.1926
Długie, powiat Gorlice.
 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [wspomnienia] [pliki do ankiety] [video do ankiety]
Ankieta w j.polskim
A. METRYKA ANKIETY
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
C. PRZESIEDLENIE
D. NOWE MIEJSCE
E. KONTAKTY Z UPA
F. INNE ZAGADNIENIA
G. UWAGI
 
A. METRYKA ANKIETY
1. Data wywiadu: 08.10.2010 2. Numer kolejny: 0120
3. Dane osobowe uczestnika /uczestników wywiadu: Sabatowicz Dymitr,
Siary,
powiat Gorlice, woj. Małopolskie.
Polska - Польща
4. Data urodzenia: 28.10.1926 5. Miejsce urodzenia: Długie, powiat Gorlice.
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
1.1. Miejsce zamieszkania przed przesiedleniem: Długie.
1.2. Miejsce zamieszkania - OPIS
(przed przesiedleniem):

Długie liczyło 39 rodzin, w 1945 r., po wysiedleniu ludzi do Rosji (do sowieckiej Ukrainy-FLN), pozostało zaledwie 6 rodzin.

W 1926 roku Długie przeszło z grekokatolicyzmu na prawosławie.


2. Wiek w trakcie przesiedlenia: 21 3. Wyznanie: Prawosławne.
4. Stan najbliższej rodziny przed przesiedleniem: Pięć osób: ojciec Piotr, mama Julia, siostry Anna i Maria.
5. Ile osób zostało na miejscu: 0
6. Ile osób przesiedlono: 5
7. Ile osób zaginęło: 0
8. Ile osób innej narodowości /pochodzenia mieszkało we wsi: Dwie rodziny polskie. 9. Jak ogólnie wyglądały kontakty z nimi?

Bardzo dobre mieliśmy stosunki. Tak dobre, że sąsiad Franciszek Wódka w 1945 roku pojechał z Łemkami na Ukrainę, żeby być z nimi (tak się z nimi zżył).

10. Jak wyglądał pozostawiony majątek Pana/Pani rodziny:

Ładny, jak na tamte czasy, dom, zabudowania gospodarcze, 13 hektarów pola, w tym 4 hektary lasu. Jak nas wysiedlali, to mieliśmy 4 krowy, gdzieś 12 owiec, konia i źrebię.

C. PRZESIEDLENIE
1. Kiedy Panią/Pana wywieziono? Czerwiec 1947 r. 2. Kiedy Panią/Pana przywieziono? Jechaliśmy 8 dni.
3.1. Trasa przejazdu: Długie - Jasło - Oświęcim - Poznań - Toruń - Gdańsk - Olsztyn - Braniewo
3.2. Trasa przejazdu (ewentualny opis rozszerzony):

Pod wieczór, około godziny 7, przyjechał kapral na koniu, powiedział, że rano mamy być gotowi do drogi. Następnego dnia, już o 4 rano, do wioski weszło wojsko. Co można w nocy przygotować na drogę? Mama zdążyła upiec chleb, co prawda, nie bardzo się udał, ale w drodze i taki się przydał. No a my, z latarką, staraliśmy się spakować różne rzeczy. Zostawiliśmy sporo zboża, dwa kupione wcześniej prosięta też zostały. Wojsko brało wówczas na forszpan cywilnych Polaków, żeby pomagali wywozić naszych ludzi, niektórzy potem wracali i grabili pozostawione gospodarstwa.

Pakowaliśmy rzeczy na wóz, mieliśmy także konia (mało kto wtedy miał, gdyż Niemcy zabierali). To byłą 16-letnia kobyła ze źrebięciem, tak, że za wiele ciągnąć nie mogła. Najgorsze było to, że do Jasła było aż 50 kilometrów, które trzeba było przejść pieszo. Krowy podbijały się, bo droga była kamienista. Na wieczór zaszliśmy do miasteczka Żmigród, było całkiem zbite podczas przechodzenia frontu. Następnego dnia doszliśmy do Jasła.

W naszym wagonie były dwie rodziny: my i szwagier z Wyszowatki, i bydło, na dodatek to była węglarka. Z jednej strony – mieliśmy szczęście, gdyż ani razu nie padało, z innej – w nocy było zimno, a na ogół pociąg był w ruchu w nocy, a w dzień odstawili na boczny tor i słońce nas paliło. Na dodatek w wagonie był koń, 6 sztuk bydła, owce, prowizorycznie oddzieliliśmy się od nich skrzyniami. A więc gnojówka, gnój, wszystko to… Aż prosiło się, aby był oddzielny wagon dla ludzi starszych i dzieci, a tak wszyscy jechali razem z bydłem.

Po raz pierwszy dali nam coś do jedzenia aż w Toruniu – bochenek chleba na osobę, a potem w Olsztynie, tu dodatkowo dali kilka wiązanek siana dla bydła. W drodze zdarzała się dobra obsługa pociągu: gdy zobaczyli, że w polu stoją kopy siana – zatrzymywali pociąg, a wtedy my szybko biegliśmy i nieśliśmy do wagonów, póki gospodarz zorientował się w sytuacji – my już mieliśmy siano w wagonach. Krowy straszliwe ryczały, zdarzało się, że ogony sobie odżerały. Gdy nas wyładowali w Braniewie, to krowy upadały na kolana i w takiej pozycji skubały trawę.

Tam już pod tym względem było dobrze, pasowisk wystarczało, tak, że krowy dawały dużo mleka. Problemem były natomiast miny, pola zaczęli rozminowywać dopiero gdzieś 4 lata po naszym przyjeździe. Zdarzało się, że krowy pozabijało, ludziom nogi poodrywało.

Światło doprowadzili dopiero w 1957 roku, do tego czasu używaliśmy lamp karbidowych. Mieliśmy pierwszego we wsi „pionierka” (radio „Pionier”-FLN), szwagier aż we Wrocławiu kupił, na baterie i akumulator działało, to było wydarzenie! To była pierwsza konstrukcja tych „pionierków”. Mieliśmy wtedy odczucie postępu.

4. Czy wiedział Pan/Pani dokąd jedzie?

Wiedziałem, bo w Jaśle chodził Jarzębiec ("ubowiec"), zwoływał młodych, robił wywiady i mówił, żeby nikomu nic nie gadać, „bo wiozą was na gospodarki pod Braniewo”.

5. Czy ktoś z Państwa rodziny wrócił w rodzinne strony?

Ja z rodzicami, ale do Siar, bo w Długim nie było do czego wracać, gdyż wszystkie domy i dwie cerkwie rozebrano, wioska przestała tym samym istnieć. Można było do Radocyny lub do innych miejscowości, ale tam też nie było domów. Oprócz tego mieliśmy już 4 małych dzieci, trzeba było myśleć o szkole.

Na początku lat 1960 pojechałem odwiedzić swoją wioskę. W Gorlicach zaszedłem do fryzjera, tam wisiało ogłoszenie, że w Siarach Galer Tadeusz sprzedaje gospodarstwo. Udałem się pod wskazany adres. Od razu mi się spodobało, przede wszystkim dlatego, że dzieci będą miały blisko do szkoły w Gorlicach. A propos, słowo „gorlice”, tak ludzie mówili, odczytuje się jako „lico gór” – „gór lico”.

W 1963 r. za 160 tys. ówczesnych polskich złotych (dobra krowa kosztowała wówczas 6 tys. złotych) kupiłem gospodarkę w Siarach pod Gorlicami i od tego czasu tu mieszkam. Byłem wówczas jedynym Łemkiem w Siarach (przed wojną to była polska wieś), ale nikt nigdy nie dokuczał mi z tego powodu, nigdy też nie ukrywałem swego pochodzenia, powiedziałem o tym nawet temu Polakowi, który sprzedał mi swoją gospodarkę. Tak, że ludzie przyjęli nas w Siarach bardzo dobrze. Tak jest do dziś, w szkole dzieci także nie miały żadnych problemów z powodu swojej niepolskiej narodowości.

Wracaliśmy z północy (w 1963 r.-FLN) trzema wagonami towarowymi – tyle wszystkiego przez te lata nagromadziliśmy. Najpierw pojechał tato z mamą, gdyż oni ciągle mówili o konieczności powrotu w swoje strony.

6.1. Przywiezione przedmioty - RELIGIJNE:

Modlitewnik, dwa obrazy. Ojciec mego dziadka był malarzem. Jego obrazy, które malował dla cerkwi grecko-katolickich, prawdopodobnie są w muzeum w Przemyślu, żył ok. 200 lat temu.

6.2. Przywiezione przedmioty - CODZIENNEGO UŻYTKU: Wszystkie maszyny zostały (kierat, wialnie).
6.3. Przywiezione przedmioty - OSOBISTE: Zdjęcia, radio na słuchawki.
6.4. Przywiezione przedmioty - DOKUMENTY: Dokumenty dotyczące nadania mienia przesiedleńczego.
6.5. Przywiezione przedmioty - INNE: Krowa, 6 owiec, koń.
7. Które z nich zachowały się do dziś?:

Modlitewnik, 2 obrazy.

Ten obraz (na nagraniu wideo pokazuje, że wisi na ścianie-FLN) kupił jeszcze mój dziadek, prawdopodobnie w Bardejowie. Zabrał go z sobą, gdy uciekali przed Austriakami do Rosji, potem z powrotem przywiózł do Długiego. Z kolei my, gdy opuszczaliśmy Długie, zabraliśmy go z sobą w olsztyńskie, a z olsztyńskiego powrócił już tu (do Siar)…

Dziadek doszedł aż do Kijowa, uciekając. Wtedy nie tylko dziadek bał się Austriaków, cała wioska się wyludniła, zostały tylko dwie rodziny: moja babcia z małymi dziećmi została i jeszcze jedna taka, też samotna kobieta. A babcia została dlatego, że jej mąż zginął od wybuchu pocisku. Linia frontu przechodziła wówczas przez Długie, z jednej strony byli Austriacy, z drugiej – Ruscy. Gdy Ruscy podchodzili do wioski, Austriacy zaczęli strzelać. Wszyscy schowali się w piwnicy. A mąż babci powiedział, że wróci do domu i przyniesie dzieciom mleka. Poszedł po to mleko i gdy do piwnicy chciał wejść, pocisk upadł blisko i zginął przed tą piwnicą. Kapliczka tam stoi…

Rosjanie straszyli, że Niemcy będą bardzo mścić się na naszych ludziach. Gdy wybuchła wojna, to najpierw młodych zabrali do austriackiego wojska. Mam dokładną listę, 13 chłopców z Długiego zabrali do obozów, do Talerhofu, to w Austrii ten Talerhof… Tam były warunki gorsze, niż w Oświęcimiu, pod gołym niebem trzymali ich aż do jesieni, wapnem wytyczyli tylko granice obozu, jeśli ktoś wyszedł poza linię – od razu strzelali.

Później, gdy Rosjanie atakowali Austriaków (chcieli ich wybić z okopów), to na śniegu aż czarno było od zabitych Rosjan (działo się to w styczniu), i nie dali rady dojść do okopów. Front stał tu gdzieś aż do kwietnia. Austriacy zdążyli jeszcze zorganizować natarcie w kierunku na Nowy Sącz, Grybów, a potem uciekli, z tych okopów. Potem, gdy ruszył front austriacko-niemiecki, ludzie uciekali razem z rosyjskim wojskiem. Straszyli, że Austriacy kobietom odcinają piersi, i takie tam. Austriacy wszystkie wioski spalili. Spalili Nieznajową, Świątkową, Rozstajne, tak, że w zimie ludzie w piwnicach siedzieli. Już mieli palić i naszą wioskę, ale, na szczęście, jako pierwsi weszli do nas Rosjanie. I dlatego Austriaków nasi ludzie się bali. Dlatego uciekali razem z wojskiem rosyjskim aż tam, do Kijowa, Połtawy. Gdzieś tam umarła moja babcia, gdyż już w drodze zachorowała. I ojca brat gdzieś tam umarł.

Tam, już na miejscu, wszyscy się porozdzielali, naszych ludzi podzielili, gdyż brali ich do pracy miejscowi gospodarze. Ojca zabrali do fabryki zbrojeniowej. A po pewnym czasie, aż tam, do Kijowa, doszli Austriacy i Niemcy. Tato pracował w fabryce i rodziny nie widywał, dlatego wrócił sam… ale o tym on opowiada w swoich wspomnieniach, nie będę więc powtarzał.

8. Czy mógłby Pan/Pani przekazać je lub część z nich na rzecz muzeum?: Kopię zdjęć i kopię pamiętnika ojca (ojciec był psalmistrzem (psalmistą) i miał dużo książek, w tych księgach były wszystkie dokumenty, przed wywózką schowaliśmy je na strychu i wszystko przepadło).
9. Czy ukrył Pan/Pani jakieś przedmioty w miejscu skąd Panią/Pana wywieźli?: Tak: psałterz, życie świętych, dokumenty. Nic nie przetrwało.
D. NOWE MIEJSCE
1. Dokąd Państwa przesiedlono?:

Wieś Jarzębiec, powiat Braniewo. Było nas tam dwie rodziny plus miejscowa Niemka, którzy posiadali gospodarstwa, reszta ludzi należała do PGR-u. Niemcy nazywali się Rostki, oni także uciekali przed frontem, ale koło Gdańska Ruscy zablokowali drogi i oni wrócili z jednym jedynym wózkiem dziecięcym, a wyjeżdżali z domu wozami.

Gdy nas przywieźli na dworzec w Braniewie, to od razu zaczęli podchodzić wójtowie i skierowywać nas. Nasze 6 rodzin z Długiego rozrzucili na przestrzeni 40 kilometrów: kogoś skierowali w pobliże Elbląga, kogoś w okolice Fromborka, innego w okolice Ornety, w rezultacie wiele czasu minęło, zanim się poodnajdywaliśmy.

Popularnym zajęciem stało się składanie rowerów z części, które można było znaleźć w różnych miejscach, ja, co prawda, przywiozłem rower z Długiego, ojciec kupił jeszcze przed wybuchem wojny. Nie mogłem doczekać się, kiedy zacznę wozić się na nim, bo podczas okupacji nie można było posiadać roweru: gdyby znaleźli – groziła śmierć przez rozstrzelanie. Dobrze więc chowaliśmy go. Opony, rzecz jasna, zbutwiały. Gdy wróciłęm z wojska, to zastałem w domu dużo skrzyń, gdyż rodzina szykowała się do wyjazdu do Rosji. Rower został rozkręcony na części i poupychany w różnych skrzyniach, dlatego pierwsze, co zrobiłem, to przejrzałem te skrzynie, żeby rower złożyć. Gdy był już rower, to droga (z Siar) do Gorlic wydawała się… to tak, jak teraz samolotem.

Gdy Niemcy zabrali nam konia, to na zakupy do Gorlic trzeba było chodzić piechotą. Wychodziło się w poniedziałek po południu, potem nocleg u przypadkowego gospodarza w stodole, we wtorek zakupy – sól, nafta itp. i szło się z powrotem, dopóki się nie doszło do domu.

2. Co Państwu przydzielono?:

Dwurodzinny dom bez okien, drzwi, pobite dachówki, ogółem - rudera. Stodoła, stajnia, chlew i 10 ha pola.

Mieszkaliśmy w nim przez 16 lat. Zacząłem gospodarzyć trochę inaczej, gospodarstwo, co prawda, należało do ojca. Kupiłem młócarnię. Wcześniej posiadałem dużo różnych maszyn (poniemieckich-FLN), pościąganych z pól, ale zabrali mi je i przekazali spółdzielniom, tam postawili pod gołym niebem i wszystko zniszczyli. W Olsztynie udało się mi kupić silnik spalinowany, tak zwany „es”. Wchodzę do sklepu, pytam się, mówią, tak, jest „es”. W tamtych czasach kupić coś takiego było nadzwyczaj trudno. Po pewnym czasie do naszej wioski przyjechali z Olsztyna „ubowcy”, najpierw w gminie pytali o nas, a potem nas pytali, jak mi się udało kupić tego „esa”. Mówią, jeśli panu się to udało, to pewnie musiał pan dać dużą łapówkę. A ja wszystko załatwiłem oficjalnie, miałem też pozwolenie na kupno. Powiedziałem to tym „ubowcom”, zaznaczyłem przy tym, że chciałbym w żniwa pomagać gospodarzom, żeby lepiej dawali sobie radę z przekazywaniem państwu kontyngentu. Tak ich trochę politycznie podszedłem. Powiedzieli: „z panem, to można konie kraść…”

Dzięki temu „esowi” i młockarni zrobiłem trochę pieniądza (co pozwoliło w 1963 r. kupić gospodarkę w Siarach-FLN). A zarabiałem w ten sposób, że wypożyczałem te maszyny gospodarzom, którzy nie posiadali takiego sprzętu, a wtedy, zdarzało się, byli już tacy gospodarze, że nawet przez cały dzień trzeba było wymłócać urodzaj.

3. Co Państwo zastaliście w nowym miejscu?: Wszystko było zrujnowane w 70-80 procentach.
4. Czy na miejscu przesiedlenia odczuwali Państwo represje?:

Różnie bywało. Sąsiedzi donosili na nas, że mamy radio. Sąsiad przyniósł książkę baptystów i był ojciec oskarżony, że czyta "księgi" (pisma), była jedna rewizja.

5. Kiedy i gdzie zaczęliście Państwo uczęszczać do cerkwi?:

Najpierw był kościół, później, w Pieniężnie, była cerkiew greckokatolicka. Teraz chodzę do cerkwi prawosławnej w Gorlicach.

6. Jakie są losy Państwa dzieci i rodzeństwa?:

Czworo dzieci: 3 córki i syn. Dwóch zięciów (Polaków) i synowa (Polka), wszyscy mieszkają tu, na Łemkowszczyźnie.

7. Czy Pana/Pani dzieci znają język ukraiński?: Tak.
7.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?: Tak, ale w domu rozmawiają po polsku.
7.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: ----------
8. Czy Pana/Pani wnuki znają język ukraiński?: Tak.
8.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?: Tak, w domu.
8.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: ----------
9. Czy posiadacie Państwo zdjęcia nowego miejsca?: Tak.
E. KONTAKTY Z UPA
1.1. Czy we wsi były kryjówki UPA?: Nie.
1.2. Czy we wsi były kryjówki UPA (opis rozszerzony):? ----------
2. Jaki jest Pani/Pana stosunek do UPA?: Neutralny.
3.1 Miałem kontakt z UPA:

Nie. Pewnego razu UPA spisało się bardzo nieładnie: napadli na polskie wojsko nie zważając na cywili. Powiedzieli "niech cywile nie jeżdżą z wojskiem". Brat z siostrą na tej furmance (z dalszej rodziny) zginęli.

3.2 Byłem członkiem UPA: Nie.
3.3 Pomagałem/wspierałem UPA (dobrowolnie): Nie.
3.4 Ktoś z mojej rodziny był członkiem UPA: Nie.
4. Czy był Pan/Pani w posiadaniu broni przed przesiedleniem?:

W 1945 roku zostałem powołany do Armii Czerwonej i wtedy miałem kontakt z bronią. Skończyłem wojnę pod Pragą na Morawach.

5. Czy był Pan/Pani więziony?: Nie.
F. INNE ZAGADNIENIA
1. Zwyczaje z rodzinnych stron i życie kulturalne:

Jak było wesele, to trwało 3-4 dni. Z Węgier w beczce przywozili wódkę, zabijali byka, przyszykowali ziemniaki, no i bawili się cały tydzień!

Zdarzali się starsi kawalerowie, tacy, co nie mogli się ożenić, brał wtedy taki, jak u nas mówili, „żenicha”, czyli takiego, co umiał dobrze pertraktować, chodzili razem od wioski do wioski i wypatrywali sobie pannę młodą, taką, która miała posag. Zdarzało się, że panna była starsza, bo te młodsze, to na ogół same sobie wybiarały kawalera. Otóż, musieli z panną posag dać, krowę albo dolary, w tamtych czasach na ogół w dolarach się targowali. Zdarzało się, że trafił się dobry kawaler, to taki nawet 300 dolarów mógł wytargować. To była duża suma! Przed wojną dolar kosztował w granicach 5 złotych, a 5 złotych to też był pieniądz. Robili u nas drogę, to tam robotnik dostawał złotówkę za dzień pracy, a jak był młodszy, taki 16-letni, to 80 groszy płacili.

Gdy nadchodził post Bożonarodzeniowy, to ludzie schodzili się w jednym domu, albo też dziś u tego, jutro u tamtego, młodzież też przychodziła. I tak, do 10-11 przędli, a później były rozrywki, zabawy organizowali, kolędowali, podczas postu tylko kolędy śpiewali, łemkowskie kolędy…

No a później, po poście Bożonarodzeniowym, to już płótno robili (każdy miał w domu warsztat), sukno też robili, a także olej z lnu. Były takie żarna, w których wybijano olej z lnu, a to oznaczało, że u ludzi pojawiała się omasta na post. Bardzo dużo kapusty sadzili w tych czasach, później kwasili w beczkach 200-litrowych, a nawet większych, bo kapusty musiało wystarczyć na cały następny rok.

Na Boże Narodzenie musiało być 12 potraw i tę tradycję kultywujemy do dziś, choć nie jest już takie uroczyste, jak kiedyś było. Do rzeki było dosyć daleko, ale i tak chodziliśmy się tam myć przed wieczerzą. Piekliśmy adzymkę, taki chleb, cienki, czosnek do niego dodawali. Na łopatach piekli. Modła, aby piec na blasze kuchni to dopiero potem moda przyszła, a wtedy wszystko piekli na łopatach, albo na liściach kapuścianych czy z jawora. To dodawało smaku i aromatu. Tak, na liściach piekli… A na blasze to pierogi piekli. I tak po swojemu żyli, sami siebie utrzymywali.

Lepszego życia wtedy nie znaliśmy, dlatego wesołe było to życie, które znaliśmy. Przez lato pastusi śpiewali w polu. Ludzie trzodę paśli wówczas nie indywidualnie, a grupowo, po 8 domów, po 5, razem. Nie miało znaczenia, kto ma więcej, a kto mniej, ile kto przez zimę utrzymał, tyle mógł paść. Życie było biedne, ale wesołe.

W każdej wiosce był taksator, a także komisja. Jeśli ktoś komuś zrobił szkodę, to przychodził taksator i dwie osoby z komisji, i oni decydowali, ile należy zapłacić za wyrządzone szkody. Tak było za Austrii, i za Polski.

2. Czy odwiedzali Państwo rodzinne strony?:

Ja dwa razy i ojciec raz. Ze szwagrem do Długiego szedłem na piechotę 32 kilometry.

Gdy ojciec przyjechał do Długiego, to połowy naszego domu już nie było. Rozbierali różni ludzie, mawiano wówczas, że nawet do Słowacji sprzedawali łemkowskie domy, a Długie było przecież blisko granicy. Na ogół demontowali łemkowskie domy ludzie z okolicznych wiosek. Przepiękna była plebania w Czarnym, murowana, ładna, duża. Przed wojną w Czarnem greckokatolicki ksiądz miał 80 hektarów, obsługiwał 4 wioski i w każdej miał po 20 hektarów. Na plebanii wszędzie był parkiet, okrągła sala konferencyjna.

W Długim była cerkiew greckokatolicka i prawosławna, mówili czasownia. Decyzją pegeeru te świątynie rozwalili, a z budulca (a także z dwóch innych) zbudowali w Jasionce stodołę, ale piorun w nią trafił i spaliła się ta stodoła. Zostały tylko fundamenty, tak, że ta sprawa nie wyszła im na korzyść.

3. Dlaczego nie wyjechali na Ukrainę?:

Ojciec nie chciał. Ja też nie chciałem, gdyż żołnierze radzieccy z którymi służyłem zdecydowanie powiedzieli mi, żebyśmy nie wyjeżdżali na wschód. To było w 1945 roku, wkrótce po tym, jak mnie zabrali do wojska. To byli tacy starsi „ruscy” żołnierze, tacy, z którymi można było rozmawiać na poważnie. Najpierw opowiedziałem im o naszym życiu, a oni wtedy mówią: „jak wy tak żyjecie, to nigdzie się nie ruszajcie”. Przez pocztę polową napisałem o tym rodzicom. List przyszedł dopiero dwa miesiące po tym, jak jak ja już wróciłem z wojny. Nasz batalion rezerwowy stacjonował wtedy w Rabce, okazało się, że list szedł do Długiego aż przez Moskwę, gdyż była na nim pieczątka.

Co zrobiłem? Poprosiłem dowódcę o wolne, że niby chcę do fryzjera pójść. Napisałem list do rodziców i poprosiłem tego fryzjera, żeby wysłał do domu, że to bardzo ważne, gdyż chcę uprzedzić rodzinę, aby nie opuszczali wioski. Miałem pieniądze na znaczek, on nawet nie chciał wziąć, powiedział, i tak wyślę, ale dałem mu. Po jakimś czasie nadarzyła się okazja, aby pojechać do Rabki, poszedłem i podziękowałem mu. W ten sposób moi rodzice zostali uprzedzeni. Napisałem im: „dopóki nie wrócę z wojny – nigdzie się nie ruszajcie!”. Rodzice posłuchali mojej rady.

W tym czasie, gdy u nas pracowali „ruscy” agenci, którzy zapisywali chętnych na wyjazd do Rosji (do sowieckiej Ukrainy-FLN), mama poszła i, śladem swojej siostry, zapisała nas. Jednak, gdy wróciła do domu, ojciec powiedział: „nie, nie pojedziemy”. „Jeśli tak, to pójdę się wypiszę”, powiedziała mama. Przyszła do tego naczelnika, a on mówi: „Dobrze, wypiszę was, ale nawet jak nie pojedziecie na wschód, to i tak tu nie zostaniecie”. Tak więc, już w 1945 roku „ruscy” wiedzieli, jakie są plany w stosunku do naszych ludzi. Tak też się stało: nie pojechaliśmy tam, to potem nas przesiedlili tu.

W Długim zostało tylko 6 rodzin – wszyscy inni pojechali do Ukrainy. Z tych 6 – 3 to była nasza rodzina. Zapisy na wyjazd niby były dobrowolne, w rzeczywistości były dobrowolne, ale przymusowe. Nasz sąsiad tak bardzo nie chciał jechać, że na dworcu w Gorlicach musieli go przywiązać, żeby nie uciekł. Duże znaczenie miała agitacja. „Ruscy” agenci w każdej wiosce siedzieli po 2-3 tygodnie i zachęcali. Opowiadali, jakie piękne będzie życie w Sowietach: chcesz gospodarstwo – będziesz miał gospodarstwo, zechcesz do kołchozu – będziesz w kołchozie. A gdy ludzie szykowali się już do drogi, to kazali im zabrać wszystkie cerkiewne rzeczy, bo w nowym miejscu też będzie cerkiew, jednak gdy znaleźli się na granicy, to kazali im wszystkie te rzeczy oddać, gdyż muszą wziąć je pod kontrolę. Kontrola była taka, że tych rzeczy cerkiewnych nikt już więcej nie widział.

Ludzie z Długiego pojechali aż na Donbas, ale później przemieszczali się bliżej (Polski-FLN). W 1946 r. trzy rodziny wróciły z Rosji z powrotem do Radocyny, udając polskich repatriantów. Sprzedali wszystko, co mieli, kogoś przekupili i wrócili. Polacy trochę prześladowali tych ludzi, łapali ich, oni się chowali, ale, o ile władze wiedziały już, że i tak nie będziemy tu mieszkać, to zostawili ich w spokoju. Wiosną 1947 r. ci ludzie pojechali razem z nami „na zachód”, w ten sposób przeżyli dwa przesiedlenia.

4. Co w życiu było najważniejsze?:

Zdrowie. Bardzo ważne jest także to, aby być spokojnym człowiekiem. Zanim człowiek podejmie jakąś decyzję, czy weźmie się za rozwiązanie trudnego problemu, powinien najpierw wszystko dobrze przemyśleć i dopiero potem spokojnie działać. Mnie to zawsze ratowało, że najpierw muszę wszystko przemyśleć, a dopiero potem spokojnie działam. Dzięki temu przez całe życie z nikim się nie gniewałem i się nie gniewam. W naszej rodzinie nikt nie przeklina i nikt nie pali. Ojciec miał 8 braci i wszyscy trzymali się tej rodzinnej tradycji – nikt nie palił. Tak było i tak jest.

Dzięku Bogu do dziś - a do pracy jeździłem przez 25 lat - ani razu nie zapłaciłem mandatu, ani razu nie miałem kolizji. A okazji ku temu było wiele. Miałem w życiu dwa samochody, a wcześniej dwa motocykle, pierwszą była „wuefemka”. „Wuefemkę” kupiłem na talon, gdy mieszkaliśmy jeszcze w olsztyńskim. Talon dostaliśmy od władzy za to, że dobrze gospodarowaliśmy i wykonywaliśmy swoje zobowiązania wobec państwa, dali nam go w 1957 roku. To było życiowe wydarzenie! „Wuefemka” na talom kosztowała wtedy 8 tys. złotych, ale można było ją sprzedać za 20 tysięcy. A jeszcze wcześniej był talon na rower.

5. Dlaczego Was przesiedlili?:

Propaganda ówczesna mówiła, że "przez UPA". Ale „ruscy” już w 1945 r. wiedzieli, że będziemy wysiedleni. Ja myślę, że komuś po prostu spodobały się łemkowskie lasy, żeby im nikt nie przeszkadzał… Tysiące metrów drzewa stąd wywieziono!

G. UWAGI
1. Dodatkowe informacje: Ankietę przeprowadził i opracował Roman Kryk.



 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta українська
A. ОСНОВНІ ДАНІ
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
Г. НОВЕ МІСЦЕ
Д. КОНТАКТИ З УПA
Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
 
A. ОСНОВНІ ДАНІ
1. Дата анкетування: 08.10.2010 2. Номер анкети:
3. Прізвище, ім’я, по-батькові: Сабатович Дмитро,

Сяри, повіт Горлиці, малопольське воєводство.
Польща - Polska
4. Дата народження: 28.10.1926 5. Місце народження: Долге, пов. Горлиці.
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
1.1. Місце проживання до переселення: Долге.
1.2. Місце проживання до переселення:

Долге нараховувало 39 родин, в 1945 р., після виселення людей до Росії [до совєтської України], залишилося лише 6 родин.

Долге в 1926 році перейшло з греко-католицизму на православ'я.


2. Вік на момент переселення: 21 3. Віросповідання: Православне.
4. Кількість людей в родині на момент переселення: П'ятеро осіб: тато Петро, мама Юлія, се́стри Анна і Марія.
5. Скільки осіб лишилося: 0
6. Скільки осіб переселено: 5
7. Скільки осіб пропало безвісти: 0
8. Скільки осіб іншої національності жило в селі: Дві польські родини. 9. Стан відносин з ними:

Дуже добрий. Так добрий, що сусід Францішек Вудка в 1945 році поїхав з лемками до України, щоб з ними бути (настільки з ними зжився).

10. Опишіть залишений Вами маєток:

Гарний, як на тамті часи, дім, будинки господарчі, 13 га землі, в тому 4 га лісу. Як нас виселяли, то ми мали 4 корови, десь 12 овець, коня та лоша.

В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
1. Коли Вас вивезли? Червень 1947 р. 2. Коли Вас привезли? Ми їхали 8 днів.
3.1. Маршрут переїзду: Долге - Ясло - Освєнцім - Познань - Торунь - Ґданськ - Ольштин – Бранєво
3.2. Маршрут переїзду:

Навечір, близько 7 години, приїхав капрал на коні, сказав, що ранком маємо бути готові до дороги. Наступного дня, вже о 4 ранку, до села прийшло військо. Що можна вночі підготувати до дороги? Мама встигла спекти хліба, правда, він не дуже вдався, але в дорозі і такий знадобився. Ну, а ми з ліхтариком намагалися пакувати різні речі, багато збіжжя залишили, два куплені раніше поросята також залишилися. Військо тоді наймало цивільних поляків на форшпан, щоб помагали вивозити наших людей, деякі з них потім верталися і грабува залишені господарства.

Ми пакували речі на підводу, мали також коня (малохто тоді мав, оскільки німці забирали). Це були 16-річна кобила з лошам, так, що багато тягнути вона не могла. Найважчим було те, що до Ясла було аж 50 кілометрів, які треба було здолати пішки. Корови підбивалися, бо на дорозі камені лежали. Навечір зайшли до містечка Змигорід, воно було повністю розорене під час проходження фронту. Наступного дня ми дійшли до Ясла.

В нашому вагоні були дві родини: ми і швагер, який жив в Вишеватці, та худоба, а вагон без даху [типу вуглевоз]. З одного боку – мали щастя, оскільки ні разу не падало, з іншого боку – вночі було холодно, а потяг рухався як правило вночі, а вдень поставили на бічні рейки і сонце нас палило. На додачу у вагоні був кінь, 6 худобин, вівці, від яких ми сяк-так відокремилися скринями. А отже гноївка, гній, то все... Так хотілося, щоб був окремий вагон для старших людей та дітей, а так всі їхали разом з худобою.

Вперше нам дали їжу аж в Торуню – буханку хліба на людину, а потім в Ольштині, тут додатково дали худобі по кілька в’язанок сіна. В дорозі траплялася хороша обслуга потяга: побачивши, що в полі стоять копиця сіни – зупиняли потяг і ми тоді швидко бігли і несли до вагонів, поки власник зрозумів ситуацію – ми вже все позносили до вагонів. Корови жахливо ричали, бувало, що одне одному хвости віджирали. Коли нас розвантажували в Бранєві, то корови на коліна падали і в такій позиції скубли траву.

Там вже було добре, пасовиськ було вдосталь, так, що корови давали багато молока. Проблемою були натомість міни, поля почали розмінувувати років через 4 після нашого прибуття. Були випадки, що корів побило, людям ноги повідривало.

Світло провели нам тільки 1957 року, а до того світили карбідними лампами. Ми мали першого в селі «піонєрка» (радіо «Піонєр»-ФЖД), швагер аж у Вроцлаві придбав, на батерейки та акумулятор працював, то була подія! То був перший випуск тих «піонєрків». Ми мали тоді відчуття прогресу.

4. Чи Ви знали куди їдете?

Я знав, бо в Яслі ходив Яжембєц ["убівець", від УБ – Служба Безпеки, працівник спецслужб], скликав молодих, розвідував розмовами і казав, щоб нікому нічого не говорити, бо «везуть вас на господарства біля Бранєва».

5. Чи хто-небудь з Вашої родини повернувся в рідні сторони?

Я з батьками, але до Сяр, бо в Долгому не було до чого повертатися, оскільки всі хати і дві церкви розібрано, село перестало тим самим існувати. Можна було до Радоцини або до інших сіл, але там також не було домів. Крім того, ми мали вже четверо маленьких дітей, треба було думати про школу.

На початку 1960 рр. я приїхав відвідати своє село. В Горлицях зайшов до перукаря, там висіло оголошення, що в Сярах Ґалер Тадеуш продає господарство. Я подався за цією адресою. Відразу мені сподобалося, передусім тому, що діти матимуть близько школу в Горлицях. До речі, слово «горлиці», так люди казали, прочитується як «лице гір» - «гор лице».

В 1963 р. за 160 тис. тодішніх польських злотих, то була чимала сума (хороша корова коштувала тоді 6 тис. злотих) я купив господарство в Сярах поблизу Горлиць і від того часу тут живу. Я на той час був єдиним лемком в Сярах (до війни це було польське село), але ніхто не докучав мені з цього приводу, ніколи теж я не приховував свого походження, я сказав про це навіть полякові з Сяр, котрий продав мені своє господарство. Так що люди прийняли нас в Сярах дуже добре. Дотепер так є, і діти в школи не мали жодних проблем через те, що вони не поляки.

Ми поверталися з півночі трьома залізничними вагонами – стільки всього за ці роки майна нагромадили. Спершу поїхали батько з мамою, тому, що вони постійно говорили про потребу повернутися в свою сторононьку.

6.1. Речі які Ви привезли з собою (Релігійні)?:

Молитовник, два образи.

Мого діда батько був малярем. Його образи, які він малював для греко-католицьких церков, правдоподібно є в музеї в Перемишлі, тобто це було років 200 тому.

6.2. Речі які Ви привезли з собою (Побутового вжитку)?:

Всі машини лишилися, керат [кінний механічний пристрій для передачі кінної сили на молотарку, млин і ін. механізми], віялки.

6.3. Речі які Ви привезли з собою (Речі особисті)?: Світлини, навушникове радіо [без гучномовця].
6.4. Речі які Ви привезли з собою (Документи)?: Документи, що відносяться до надання власності переселенцю.
6.5. Речі які Ви привезли з собою (Інші)?: Корова, 6 овець, кінь, лоша.
7. Які з них збереглися?

Молитовник, два образи.

Образ [на відео показує, що висить на стіні], куплений ще моїм дідом, правдоподібно в Бардієві. Він забрав його з собою, коли тікали від австріяків до Росії, потім привіз назад до Долгого. Ми, як з Долгого виїжджали, знов взяли його до Ольштинського [воєводства]. І з Ольштинського вже сюди [до Сяр]…

Дідо аж до Києва тоді дійшов, втікаючи. То не лише дідо боявся австрияків, ціле село спорожніло, тільки дві родини залишилися: моя бабуся з малими дітьми залишилася і друга така, теж самітня жінка. А бабуся тому залишилася, що її чоловіка вбило снарядом. Фронт проходив крізь Долге, з одного боку були австрійці, з іншого – руські. Коли руські підходили до села, австрійці почали стріляти. Всі поховалися до підвалу. А моєї бабусі чоловік сказав, що вернеться додому і принесе дітям молока. Як пішов по це молоко і до підвалу хотів увійти, снаряд впав близько і вбило його перед тим підвалом. Там капличка стоїть...

Росіяни лякали, що німці будуть дуже мститися на наших людях. Бо як спалахнула війна, то спершу молодих забрали до австрійського війська. В мене є точний список, 13 хлопців з нашого села взяли до таборів, до Талергофу, це в Австрії цей Телергоф… Там ще гірші умови були, ніж в Освєнцімі, під голим небом тримали їх там аж до осені, лише вапном визначили кордон табору, хто перетнув – одразу стріляли.

Пізніше, коли росіяни атакували австрійців (хотіли їх вибити з окопів), то на снізі аж чорно було від побитих росіян (це було в січні), і не дійшли таки до окопів. Фронт стояв тут аж десь до квітня. Австріяки організували ще наступ в напрямку на Новий Санч, Ґрибів, а тоді втекли, з тих окопів. А пізніше, коли рушив фронт австрійсько-німецький, люди втікали разом з російським військом. Лякали, що австрійці жінкам груди відтинають, таке різне. Австрійці всі села попалили. Спалили Незнайову, Святкову, Розстайни, так що зимою люди в підвалах сиділи. Вже мали палити і наше село, але на щастя першими увійшли до нас росіяни. Ну і тому австрійців боялися. Тому втікали з військом (російським) аж туди, до Києва, Полтави. І там моя бабуся померла, бо вже в дорозі захворіла. І тата брат десь там помер.

Там, вже на місці, всі розійшлися, бо наших людей порозділювали, оскільки їх забирали до себе місцеві господарі на роботу. Мого тата забрали на завод з виготовлення зброї. Через певний час, туди, аж до Києва, прийшли австрійці і німці. Тато був на заводі і родини не бачив, тому повернувся один... але про це він розповідає в спогадах, то я не буду повторювати.

8. Чи могли б Ви передати їх (повністю або частково) для музею? Копії світлин і копії щоденника тата (тато був дяком і мав багато книг, в тих книгах були всі документи, перед вивезенням ми сховали їх на горищі і все пропало).
9. Чи заховали Ви які-небудь предмети в місті звідки Вас вивезли? Так: псалтир, життя святих, документи. Нічого не збереглося.
Г. НОВЕ МІСЦЕ
1. Куди Вас переселили?

Село Яжембєц, пов. Бранєво. Було нас там дві родини та місцева німкеня, які мали господарства, решта села належала до колгоспу. Ці німці називалися Росткі, вони теж втікали від фронту, але біля Ґданьска «руські» перекрили шляхи і вони повернули з однією дитячою коляскою, а рушили з дому на підводах.

Коли нас привезли на вокзал в Бранєві, то зараз почали підходити представники місцевої влади і розподіляти нас. Наші 6 родин з Долгого розкинули на території 40 кілометрів: когось дали поблизу Ельблонга, когось поблизу Фромборка, іншого біля Орнети, так що багато часу пройшло, поки познаходили один одного.

Популярним заняттям було складати ровери з частин, які можна було знайти в різних місцях, правда, я привіз ровер ще з Долгого, батько придбав ще перед спалахом війни. Я ніяк не міг дочекатися, коли почну ним возитися, адже під час окупації було заборонено володіти ровером: якщо б знайшли – розстріляли б! Ми його добре заховали, гума, звісно, прогнила. Коли я повернувся з армії, то вдома було багато скринь, бож готувалися їхати до Росії. Ровер розкрутили на частини і розмістили в різних скринях, тому перше, що я тоді зробив, то переглянув всі ці скрині, щоб ровер поскладати. Коли вже був ровер, то дорога [з Сяр] до Горлиць здавалася... то так, як тепер літаком.

Коли німці забрали нам коня, то на закупи до Горлиць доводилося ходити пішки. Виходили в понеділок пополудні, ночували вже біля Горлиць у випадкового господаря в стодолі, у вівторок скупалися – сіль, нафта тощо і йшли назад, поки не дійшли додому.

2. Які умови Вам надали?

Дім (на дві родини) без вікон, дверей, побита черепиця, одним словом – хата-розвалюха. Клуня, стайня, хлів і 10 га поля.

Там ми прожили 16 років. Я почав по іншому господарювати, господарство, правда, належало батькові. Я придбав молотарку. До цього я мав багато різних машин [залишених німцями], які я поназбирував в піль, але мені їх відібрали і передали державним установам, там поставили просто неба і все знищили. В Ольштині мені пощастило купити дизель-двигун, називали «ес». Заходжу в крамницю, запитую, кажуть, так, є «ес». Тоді щось таке купити було надзвичайно складно. Через певний час до нашого села з Ольштина приїхіли «убовці» [працівники Служби Безпеки], спершу в районі розпитували про нас, а потім нас розпитували, як так я купив цей дизель-двигун. Кажуть, якщо вам таке вдалося, то вам напевно довелося великого хабаря вручати. А я все зробив офіційно, і мав дозвіл на купівлю. Я тим «убовцям» це пояснив, а ще добавив, що мені хочеться помагати господарям молотити збіжжя, щоб вони краще справлялися з передачею державі контингенту. Так то я їм трохи «політично» пояснив. Сказали: «з вами, то хоч коней іти красти»...

Завдяки цьому дизель-двигуну [та молотарці] я зміг заробити трохи грошей [і 1963 року купити господарство в Сярах]. А заробляв так, що позичав ці машини господарям, які їх не мали, а тоді вже були і такі господарі, у яких доводилося і цілий день молотити урожай.

3. Яку картину Ви побачили на новому місці? Все було зруйноване на 70-80%.
4. Чи зазнавали ви утисків на новому місці?

Бувало по-різному. Сусіди доносили на нас, що маємо радіо. Сусід приніс книжку баптистів і тато був звинувачений в тому, що читає книги [писання], була одна ревізія.

5. Де і коли ви почали відвідувати церкву?

Спершу був костел, потім, в Пєнєнжні, була греко-католицька церква. Зараз ходжу до православної церкви в Горлицях.

6. Як склалася доля Ваших дітей та рідних?

Четверо дітей: 3 дочки і син. Двоє зятів [поляків] і невістка [полька], всі живуть тут на Лемківщині.

7. Ваші діти знають українську мову? Так.
7.1. Так - Де вивчили? Але вдома розмовляють польською.
7.2. Ні - Чому? -------------------
8. Ваші онуки знають українську мову? Так.
8.1. Так - Де вивчили? Вдома.
8.2. Ні - Чому? --------------
9. Чи є у Вас світлини нового місця? Так.
Д. КОНТАКТИ З УПA
1.1. Чи в селі були криївки УПА? Ні.
1.2. Чи в селі були криївки УПА?
2. Яке Ваше ставлення до УПА? Нейтральне.
3.1 Я контактував з УПА:

Ні. Одного разу УПА повелося негарно: напали на польське військо, не зважаючи на цивільних. Сказали: «нехай цивільні не їздять з військом». Брат з сестрою на тій підводі загинули (дальня рідня для мене).

3.2 Я був у складі УПА: Ні.
3.3 Я допомагав/сприяв УПА (добровільно): Ні.
3.4 Хтось з моєї родини був у складі УПА: Ні.
4. Чи мали Ви зброю у період перед переселенням?

В 1945 році мене покликали до Червоної Армії і тоді я мав контакт зі зброєю. Закінчив війну біля Праги на Моравах.

5. Чи перебували Ви під арештом? Ні.
Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Звичаї втраченої батьківщини:

Як весілля було, то воно було 3-4 дні. Привозили з Угорщини в бочці горілку, забивали бика, приготували картоплі, ну і бавилися (розважалися-ФЖД) цілий тиждень!

Траплялося, що був старший кавалер, що не міг одружитися, то брав – як в нас казали - «жениха», такого що вмів добре домовлятися, ходили від села до села і придивлялися собі панну молоду, таку щоб мала придане (посаг). Бувало, траплялася старша панна, бо ті молодші то переважно самі вибирали. Отже, мусили з панною придане дати, корову або долари, тоді переважно в доларах торгувалися. Могло бути, якщо кавалер був привабливий, то навіть до 300 доларів міг виторгувати. То було багато! Перед війною долар коштував десь 5 золотих, а 5 золотих то була нічого сума. В нас прокладали дорогу, то на дорозі заробляли золотівку за день, а молодим, таким по 16-ть років, до 80 грош платили.

Коли приходив різдвяний піст, то люди сходилися або в одному домі, або сьогодні в одного, завтра в другого, також молодь туди приходила, і так до 10-11-ої пряли, а пізніше різні розваги, забави організували, колядували, під час посту тільки коляди співали, лемківські коляди…

Ну а пізніше, по різдвянім пості, вже робили полотна (кожен мав верстат вдома), сукна також робили, також олію робили з льону. Були такі ступи, в яких вибивали з льону олію, це означало, що у людей вже була омаста [жир] на піст. Дуже багато тоді капусти садили, пізніше квасили в бочках на 200 л, декотрі ще більші мали, бо капусти мусило вистачити на цілий рік.

На Різдво мусило бути 12 страв і цю традицію ми утримуємо до сьогодні, але [сьогодні] вже не таке то урочисте, як колись було. До річки було достатньо далеко, але ми, малі діти, й так ходили туди митися перед вечерою. Пекли адзимку, такий хліб, тонкий, часник до нього додавали. На лопатах пекли. Пекти на плиті то пізніше стала мода, а тоді все пекли на лопатах або на капустяних листках, або на листі з явора. То додаткового аромату, смаку добавляло. На листках пекли... А на бляшках не пекли хліб, лише вареники. І так по-своєму жили, самі себе утримували.

Кращого життя ми тоді не знали, тому веселим було те життя, яке було. Пастухи протягом літа співали на полі, люди пасли товар - не кожен сам по собі, а пасли по 8 домів, по 5, разом. Не дивилися, у кого більше, у кого менше, скільки хто визимував [вивів товару після зими], стільки міг пасти. Життя проводили бідно, але весело.

У кожному селі був таксатор, також комісія. Якщо хто кому якої шкоди завдав, тоді йшов таксатор та дві особи з комісії і визначали, скільки треба заплатити за завдані збитки. Так було і за Австрії, і за Польщі.

2. Чи відвідували Ви свою батьківщину?

Я двічі і батько один раз. Зі швагером до Долгого йшов пішки 32 км.

А назагал демонтували лемківські доми люди з навколишніх сіл. Яке прекрасне було приходство в Чорній, мурована, красива, велика. До війни в Чорній греко-католицький священик мав 80 гектарів, мав 4 села і в кожному селі мав 20 гектарів. В приходстві були всюди паркетова долівка, круглий конференцзал був.

В Долгому була греко-католицька церква та православна, часовня казали. За рішенням колгоспу ці храми розвалили, а з будівельного матеріалу (та ще з двох інших) побудували в Ясьонці клуню, проте попала в неї блискавка і згоріла ця клуня. Залишилися тільки фундаменти, так що не була для них ця справа корисною.

3. Чому ви не виїхали в Україну?

Батько не хотів. Я теж не хотів, тому що совєтські солдати, з якими я служив, рішуче сказали мені, щоб ми не виїжджали на схід. Це було в 1945 році, незабаром після цього, як мене забрали в армію. Це були такі старші «руські» вояки, такі, з якими можна було серйозну розмову вести. Спершу я розповів їм про наше життя, а вони потім кажуть: «якщо ви так живете, то ніде не рухайтеся з місця». Я написав про це батькам на польову пошту. Лист прийшов тільки два місяці по тому, як я вже повернувся з війни. Наш запасний батальйон був тоді в Рабці [Польща], виявилося, що лист йшов до Долгого аж через Москву, бо була на ньому печатка.

Що я зробив? Відпросився у командира, мовляв, хочу до перукаря. Я написав листа до батьків і попросив цього перукаря, щоб відправив додому, що це дуже важливо, оскільки хочу родину попередити, щоб не покидали села. Гроші у мене були для марки, він навіть не хотів брати, мовляв, і так відправлю, але я йому дав. Згодом трапилася нагода бути в Рабці і я йому подякував. Таким чином мої батьки були попереджені. Я написав: «поки не повернуся з війни – нікуди не рухайтеся, нікуди не їдьте!». Батьки прислухалися до моїх порад.

В той час, як у нас працювали «руські» агенти, які записували бажаючих їхати до Росії [совєтської України], мама пішла і, слідом своєї сестри, записала нас. Коли однак повернулася до хати, батько сказав: «ні, не поїдемо». «Якщо так, то піду випишуся», сказала мама. Прийшла до цього начальника, а він каже: «Добре, я вас випишу, проте навіть як не поїдете на схід, то і так тут не залишитеся». Так ось, уже в 1945 році «руські» знали, які є плани відносно наших людей. І так воно сталося: ми не поїхали туди, то потім нас переселили сюди.

В Долгому залишилися тільки 6 родин – всі інші поїхали до України. З тих 6 – 3 то була наша родина. Записи неначе були добровільними, насправді це було добровільно, але примусово. Наш сусід настільки не хотів їхати, що на вокзалі в Горлицях його прив’язали, щоб не утік. Велике значення мала агітація. «Руські» агенти сиділи у кожному селі 2-3 тижні і заохочували. Розповідали, яким прекрасним буде життя в Совєтах: хочеш господарство – матимеш господарство, хочеш колгосп – будеш в колгоспі. А коли люди вже готувалися до дороги, то казали їм забрати всі церковні речі, бо на новому місці матимуть церкву, коли однак опинилися на кордоні, то казали всі ці речі віддати, бо вони візьмуть їх під нагляд. Нагляд був таким, що тих церковних речей ніхто більше не бачив.

Люди з Долгого поїхали аж на Донбас, але згодом переселилися ближче [Польщі]. В 1946 три родини повернулися з Росії назад до Радоцини, прикидаючись польськими переселенцями. Продали все, що мали, перекупили когось і вернулися. Тут, на місці, поляки трохи їх переслідували, ловили, вони ховалися, але, оскільки влада знала, що все-одно не будемо тут жити, то залишили їх в спокої. Навесні 1947 ці люди поїхали разом з нами «на захід» [Польщі], таким чином вони зазнали двох переселень.

4. Що в житті було головне?

Здоров’я. Дуже важливо також бути спокійною людиною. Доки людина щось вирішить, чи візьметься за вирішення важкої проблеми, вона повинна спершу все добре обдумати. Мене це завжди рятувало, що спершу маю все обдумати і лише потім спокійно діяти. Дякуючи цьому протягом всього життя я ні з ким не гнівався і не гніваюся. Так жє і в нашій родині: ніхто не лається, ніхто не курить. Батько мав 8 братів і всі підтримували такі родинні звичаї – ніхто не курив. Так було і так є.

Дякувати Богу, досі - а на роботу я їздив протягом 25 років - ні разу мене не оштрафували, ні разу не мав жодної дорожньої пригоди. А нагод було багато. Було в житті два автомобілі, а раніше два мотоцикли, першою була «вуефемка» [WF]. «Вуефемку» придбали за талон, коли жили ще в ольштинському (воєводстві). Талон влада дала нам за те, що ми добре господарювали і виконули свої зобов’язанні перед державою, дали нам його в 1957 році. Це була життєва подія! «Вуфемка» на талон коштувало тоді 8 тис. золотих, проте можна було продати її за 20 тисяч. А ще раніше був талон на ровер [велисопед].

5. Чому Вас переселили?

Тодішня пропаганда казала, що «через УПА». Я думаю, що комусь просто сподобалися лемківські ліси, щоб їм ніхто не заважав… Тисячі, тисячі метрів дерева звідти вивезли!

Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Інше:

Анкету провів Роман Крик, українською підготувала Катерина Бедричук.

 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta english
A. MAIN DETAILS
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
C. RESETTLEMENT
D. THE NEW PLACE
E. CONTACTS WITH UPA
F. ADDITIONAL INFORMATION
G. INFORMATION
 
A. MAIN DETAILS
1. Application Date: 07.11.2010 2. Application Reference Number:
3. Surname, Name, Paternal Name: brak


4. Date of Birth: 07.11.1909 5. Place of Birth:
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
1.1. Place of Residence before deportation:
1.2. Place of Residence before deportation (information):
2. Age at time of deportation: 3. Religion: dark
4. Number of family members at the time of deportation/ resettlement:
5. Number of family members left:
6. Number of family members deported:
7. Of which went missing:
8. Number of people of different nationalities resident in the village? 9. Inter-ethnic relations could be considered?
10. List your lost assets/property:
C. RESETTLEMENT
1. When were you deported? 2. When did you arrive?
3.1. Deportation Itinerary:
3.2. Deportation Itinerary (information):
4. Did you know where you were being deported to?
5. Have any of your relatives returned to your homeland?
6.1. What personal items did you take with you - Religious:
6.2. What personal items did you take with you - Household objects:
6.3. What personal items did you take with you - Personal belongings:
6.4. What personal items did you take with you - Documents:
6.5. What personal items did you take with you - Other:
7. Of these items, what is left?
8. Would you be prepared to donate these (in whole, or in part) to the museum?
9. Did you hide any of the items that you brought with you?
D. THE NEW PLACE
1. Where did they deport you to?
2. What amenities were you granted?
3. What did you see when you arrived at your new place of settlement?
4. Did you encounter any persecution?
5. Where & when did you start going to church?
6. How did your children fare?
7. Do your children know Ukrainian?
7.1. Yes - Where did they learn it?
7.2. No - Why?
8. Do your grandchildren know Ukrainian?
8.1. Yes - Where did they learn it?
8.2. No - Why?
9. Do you have photos of your new place of settlement/residence?
E. CONTACTS WITH UPA
1.1. Were there UPA bunkers in the village?
1.2. Were there UPA bunkers in the village (information)?
2. What is your view of UPA?
3.1 I contacted UPA:
3.2 I was part of UPA:
3.3 I helped/facilitated UPA (voluntarily):
3.4 Were any of your family in UPA?
4. Did you ever hold firearms before the period that you were deported?
5. Were you ever arrested?
F. ADDITIONAL INFORMATION
1. Lost customs/traditions of your homeland:
2. Have you visited your homeland?
3. Why did you not choose to live in Ukraine?
4. What was your priority in life?
5. Why were you deported/resettled?
G. INFORMATION
1. Information

 
do góry ↑
Fotografie
„Kliknij” na miniaturke by zobaczyc zdjęcia w galerii.



 
do góry ↑
Wspomnienia


Na tę chwilę brak jest w naszej bazie wspomnień osoby, której ankieta dotyczy.

 
do góry ↑
Pliki


Na tę chwilę brak jest w bazie plików (filmowych, dźwiekowych, itp.)
powiązanych z niniejszą ankietą.

 
do góry ↑
VIDEO






„Człowiek pozbawiony korzeni, staje się tułaczem...”
„Людина, яку позбавили коренів стає світовим вигнанцем...”
„A person, who has had their roots taken away, becomes a banished exile...”

Home   |   FUNDACJIA   |   PROJEKTY   |   Z ŻYCIA FUNDACJI   |   PUBLICYSTYKA   |   NOWOŚCI   |   WSPARCIE   |   KONTAKT
Fundacja Losy Niezapomniane. Wszystkie prawa zastrzeżone. Copyright © 2009 - 2024

stat4u

Liczba odwiedzin:
Число заходжень:
1 697 187
Dziś:
Днесь:
129