Fundacja Losy Niezapomniane cien

Home FUNDACJA PROJEKTY Z ŻYCIA FUNDACJI PUBLICYSTYKA NOWOŚCI WSPARCIE KONTAKT
Z ŻYCIA FUNDACJI
cień
Ankiety w formie nagrań video

Відеозаписи зі свідками
Wersja: PL UA EN
Z Życia Fundacji
cień
[wersja w j.polskim] [wersja українська] [wersja english] [video] [fotografie] [pliki]
Data wydarzenia: 2014-10-28
WERSJA W J.POLSKIM
OSADNICY MIMO WOLI

"Osadnicy mimo woli", to zapewne ostatnia praca naukowa profesora EMILIANA WISZKI. Napisał ją na naszą prośbę i przekazał ok. miesiąc przed śmiercią w dniu 21 października 2014 r. Zmarł nagle, miał 74 lata. W 1947 roku deportowany w ramach akcji "Wisła" z miejsowości Żurawce.

Był historykiem i jednym z założycieli Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce, wieloletnim pracownikiem Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Prowadził badania nad dziejami emigracji ukraińskiej w Polsce w latach 1919–1939 oraz stosunków polsko-ukraińskich tego okresu. Autor wielu opracowań, monografii oraz ponad stu pięćdziesięciu artykułów opublikowanych w Polsce i za granicą.
Carstwo Jomu nebesne!

OSADNICY MIMO WOLI
Wstęp

Rok 1947 to data deportacji Ukraińców z rodzinnych terenów w południowo-wschodniej Polsce na Ziemie Odzyskane. Uczestnicy tej akcji, mimo upływu lat, dobrze te wydarzenia pamiętają. Chociaż wiele już na ten temat zapisano i w ostatnich latach także opublikowano, to jednak nadal zasadne jest zbieranie ich relacji, tworzenie wysiedleńczej dokumentacji. Na Warmii i Mazurach wiele dokumentów i wytworów kultury materialnej zebrało Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, osoby prywatne. W ostatnich latach taką akcję prowadzi Fundacja „Losy Niezapomniane” z Harszu w powiecie węgorzewskim. W jej planach jest utworzenie muzeum z centrum dokumentacyjnym. Jest to działalność i potrzebna i uzasadniona, tym bardziej, że czas, gdy można jeszcze zapisywać obraz tej traumatycznej akcji, akcji „Wisła” bardzo szybko się kurczy. Wielu jej uczestników już niestety odchodzi z tego świata.


W tym tekście przedstawiamy zwięźle przebieg akcji „Wisła” – od pomysłu jej przeprowadzenia, przez realizację, a na pierwszych latach wygnańców na obczyźnie kończąc. Poszczególne etapy tej akcji, tu pokazane w zarysie, mogą być napełnione relacjami jej uczestników, zarówno w formie pisemnej, jak i wizualno-dźwiękowej.


O przyczynie wysiedlenia

Plany deportacji Ukraińców pozostających jeszcze na terytorium ówczesnych województw lubelskiego, rzeszowskiego i krakowskiego po wysiedleniach na Ukrainę, sporządzano już na przełomie 1946 i 1947 roku. Decyzje o jej rozpoczęciu podjęło w marcu 1947 roku Biuro Polityczne KC Polskiej Partii Robotniczej. Według danych Ministerstwa Ziem Odzyskanych akcją „Wisła” miało być objętych 80 tys. osób, okazało się jednak, że było ich prawie 150 tys. Deportacja nie była spowodowana, jak to uzasadniały komunistyczne władze polskie, koniecznością likwidacji Ukraińskiej Powstańczej Armii. Prawdziwym celem było rozproszenie Ukraińców wśród ludności polskiej na Ziemiach Odzyskanych dla ich asymilacji w nowym środowisku polskim i ostateczne rozwiązanie tzw. problemu ukraińskiego.


Organizacja akcji „Wisła”. Punkty zborne, stacje rozdzielcze

Koncepcję akcji wysiedleńczej nazwaną „Planem ewakuacyjnym” sporządził Departament Osiedleńczy Ministerstwa Ziem Odzyskanych (MZO). Kierowanie akcją powierzono działającemu już Państwowemu Urzędowi Repatriacyjnemu (PUR). Dla realizacji wywózki powołano specjalną Grupę Operacyjną (GO) Wojska Polskiego (WP), której nadano kryptonim „Wisła”. Akcja „Wisła” rozpoczęła się 25 kwietnia na południu i stopniowo przesuwała się ku północy obszarów nią objętych. Do stacji rozdzielczej w Olsztynie, przez którą przesiedlano Ukraińców na teren Warmii i Mazur, kierowano ludzi z powiatów: sanockiego, leskiego, przemyskiego, jarosławskiego, lubaczowskiego, tomaszowskiego, hrubieszowskiego i włodawskiego. Doprowadzenie ludności ukraińskiej do punktów zbornych oraz spisanie ich danych osobowych należało do konwojów lokalnych Wojska Polskiego. Wojsko otaczało kolejne wsie, dając ludziom kilka godzin na spakowanie, załadowanie dobytku i odjazd do punktu zbornego. W trakcie akcji wielu wysiedleńców zostało obrabowanych. Niekiedy taka akcja była poprzedzona specjalnym „przygotowaniem” – obławami, aresztowaniami.


Punkty zborne zlokalizowane na stacjach kolejowych miały mieć służby żywieniowe i sanitarne, miejsce na gromadzenie wozów z dobytkiem oraz pomieszczenia dla oczekujących na załadunek do wagonów. Do czasu załadowania każdy miał otrzymać wyżywienie 3 razy na dobę. Praktycznie nie były one do tego dostatecznie przygotowane. Oczekiwanie trwało z reguły kilka dni, w czasie których wiele osób wzywano na przesłuchania. Stąd niektórzy z „podejrzanych”, zwłaszcza ukraińskiej inteligencji, m.in. księży greckokatolickich, trafiało do obozu koncentracyjnego w Jaworznie. Dołączyli do licznych aresztowanych już przed akcją. Na punkcie zbornym przedstawiciel WP w porozumieniu z kierownikiem punktu ustalał skład rodzin do poszczególnych transportów, sporządzał ich wykaz według jednolitego wzoru. Taki transport aż do miejsca wyładunku konwojował kilkunastoosobowy oddziała żołnierzy WP.


Droga w nieznane

Jeden towarowy wagon był przeznaczony na dwie rodziny. Po jednej jego stronie lokowali się ludzie ze skromnym dobytkiem, po drugiej zwierzęta. W kącie po tamtej stronie w podłodze wagonu był wycięty otwór sanitarny. Narzędzia i rozmontowane wozy ładowano na odkryte lory. Ta norma nie zawsze była przestrzegana. Niekiedy jeden wagon przeznaczony był na więcej rodzin, a ich zwierzęta umieszczano wtedy w osobnym. Pociąg zatrzymywał się rzadko, bez zezwolenia wyjścia na zewnątrz. Postoje z możliwością opuszczenia wagonów były poza terenem zabudowanym. Wówczas na obydwu końcach pociągu stali żołnierze z bronią. Czas takiego postoju nie był określony, więc wszyscy w pośpiechu nosili wodę dla zwierząt i na własne potrzeby, szukali trawy czy innej karmy dla zwierząt.


Przysługujący także w podróży jeden gorący posiłek dziennie nie zawsze był dostarczany. Opieka medyczno-sanitarna była niedostateczna, ograniczała się niekiedy do okadzania wszystkich azotoksem. Zdarzały się zgony. Ludzi byli przygłuszeni, zatrwożeni, trawiła ich niepewność – nie wiedzieli dokąd jadą, na jak długo, co z nimi będzie. Nawet jeszcze w drodze zdarzały się aresztowania. Nic dziwnego, że gdy na jednej ze stacji wyładunkowych ludzie ujrzeli jezioro, niektórzy pomyśleli, że tam będzie ich koniec.


Na stacjach wyładowczych znów panował wielki ruch – wyprowadzano zwierzęta, wyładowywano skromny dobytek i ładowano go na poskładane wozy. Ten „rytuał” szczególnie często powtarzał się na stacji w Giżycku, która przyjmowała wysiedleńców dla swego terenu, a także dla powiatu węgorzewskiego i mrągowskiego. Tych, którzy mieli własnego konia i wóz odprawiano grupami na miejsce przeznaczenia. Ci zaś, którzy nie mieli własnego transportu byli rozwożeni samochodami lub podwodami.


Zasady rozsiedlania Ukraińców

Według instrukcji opracowanej przez Zarząd Centralny PUR deportowani Ukraińcy nie mogli być osadzeni bliżej niż 50 km od granicy państwowej i 30 km od miasta wojewódzkiego. Podzielono ich na trzy kategorie oznaczające negatywną postawę wobec władz państwa. Szczególnie wrodzy mieli być umieszczani w polskim środowisku pojedynczo, a inteligencja miała być bezwzględnie izolowana. Rodziny o opinii dodatniej mogły być osiedlane nawet po kilka na jednym większym gospodarstwie, nie więcej jednak niż 6 we wsi. We wsi, gminie i ogólnie w powiecie nie mogło mieszkać więcej Ukraińców niż 10%. Te zasady, z uwagi na liczbę przesiedleńców, nie mogły być przestrzegane.


Polską administrację, w tym także organa przesiedleńcze, obowiązywał zakaz używania etnonimu Ukrainiec, Ukraińcy. W dokumentach używany był termin: ludność akcji „W”, albo nawet: ludność„W”. Wśród innych był także zakaz powrotu na ziemie rodzinne i zamiany miejsca zamieszkania na nowym terenie. Prócz tego Ukraińcy pozostawali pod stałym nadzorem milicji (MO, ORMO), organów Urzędu Bezpieczeństwa oraz Wojsk Ochrony Pogranicza. Wielu księży greckokatolickich, którzy ostali się z czystki przeprowadzonej przez organa sowieckie, teraz zamknięto w Jaworznie. Nielicznym ocalałym zabroniono odprawiania mszy, pozbawiając w ten sposób wysiedleńców posługi duszpasterskiej. (Na Mazurach długie lata jedynym miejscem, gdzie greckokatolicki ksiądz odprawiał msze, było Chrzanowo koło Ełku. Dla większości pozostawały kościoły katolickie).


Plan rozsiedlenia. Ukraińcy na Warmii i Mazurach

Plan rozsiedlenia wypędzonych Ukraińców sporządzony przez Ministerstwo Ziem Odzyskanych przewidywał skierowanie do województwa olsztyńskiego 5 tys. ukraińskich rodzin rolniczych oraz do 1,5 tys. rodzin nierolniczych. Z punktu rozdzielczego w Olsztynie kierowano je do kilkunastu punktów wyładunkowych, zlokalizowanych na stacjach kolejowych, głównie w miastach powiatowych. Punkty wyładowcze miały być wyposażone podobnie jak zborne. Dla wschodnich powiatów województwa taką stacja było Giżycko. Ponieważ najwięcej miejsc pozostawało w powiatach przygranicznych, tam skierowano większość deportowanych. Najwięcej, bo aż 1200 rodzin rolniczych zaplanowano dla powiatu węgorzewskiego. Tym samym łamano zakaz osiedlania Ukraińców w pasie 50 kilometrów od granicy. W praktyce okazało się, że to właśnie w tej strefie znalazło się ich najwięcej.


W poszczególnych powiatach Warmii i Mazur następowało zderzenie zarządzeń mieszczącej się w Łodzi centrali PUR-u z możliwościami. Wraz z przybywaniem kolejnych transportów nie wszędzie mogły być dotrzymane zasady separacji rodzin ukraińskich. Coraz to „dosiedlano” następne. W sumie w województwie olsztyńskim znalazło się 13,6 tys. ukraińskich rodzin, tj. ponaddwukrotnie więcej niż zakładano (55,5 tys. osób). Przypadły im gospodarstwa, których dobrowolni osadnicy nie chcieli zająć, najbardziej zniszczone, położone na peryferiach, często zbyt duże dla jednej rodziny. Władzom udało się tylko stosunkowo dobrze je wymieszać – w niektórych wsiach znalazły się rodziny pochodzące z kilku, nawet kilkunastu miejscowości, z różnych oddalonych od siebie powiatów.


Ukraińcy w powiecie węgorzewskim

Problemy ukraińskich wysiedleńców, podobne na całym terytorium Warmii i Mazur, przedstawimy na przykładzie powiatu węgorzewskiego. Jego terytorium było w tym czasie nieco inne niż obecnie – obejmowało duże obszarowo gminy Węgorzewo, Budry, Banie Mazurskie i Kruklanki. (Później terytorium powiatu zostało uszczuplone, utworzono mniejsze gminy). Pierwszy przybyły na początku maja do Olsztyna transport skierowano do stacji rozładunkowej w Giżycku, z przeznaczeniem dla powiatu Węgorzewo. Także do tego powiatu skierowano ostatni transport, który przybył na teren województwa na początku lipca 1947 r. W sumie do powiatu węgorzewskiego skierowano najwięcej ukraińskich przesiedleńców – 1760 rodzin (7428 osób), tj. znacznie więcej niż planowano. Przeciętna przywieziona tu ukraińska rodzina liczyła tylko nieco ponad cztery osoby, w wielu przypadkach brakowało w niej głowy.


Wysiedleńcy skierowani do powiatu węgorzewskiego pochodzili z około stu wsi, ośmiu powiatów, dwu województw. Najwięcej transportów przybyło z powiatu jarosławskiego – 5, z lubaczowskiego – 4, po 2 z leskiego, sanockiego, przemyskiego oraz włodawskiego, a po 1 z tomaszowskiego i hrubieszowskiego.


Rozsiedlenie

Przybywający tuż po zakończeniu wojny na teren powiatu repatrianci (głównie z Wileńszczyzny) i dobrowolni osadnicy z innych rejonów kraju, zajmowali najlepsze gospodarstwa, głównie wzdłuż szlaku Giżycko–Węgorzewo i Kętrzyn–Węgorzewo, osiedlali się w Węgorzewie i w jego pobliżu. Znaczne obszary ziemi w pasie przygranicznym, położone na północ i północny-wschód od Węgorzewa pozostawały niezajęte. Głównie tam wiosną 1947 roku kierowano wysiedleńców z akcji „Wisła”.


Rozsiedlanie Ukraińców w powiecie węgorzewskim oznaczało zatem łamanie zakazu takiego osadnictwa nie bliżej niż 50 km od granicy. Okazało się także, że nakaz rozpraszania Ukraińców wśród ludności polskiej tylko po kilka rodzin we wsi, tak, by stanowili nie więcej niż 10% ich stanu osobowego, nie mógł być przestrzegany. W rezultacie ukraińscy wysiedleńcy znaleźli się w ponad 60 wsiach powiatu. Wszędzie odsetek Ukraińców był przekroczony, w wielu z nich stanowili oni większość lub nawet byli jedynymi ich mieszkańcami.


Znaczne przekroczenie zakładanych norm „nasycenia” powiatu Ukraińcami potwierdza Starostwo Powiatowe Węgorzewskie. W sprawozdaniu z marca 1948 roku tamtejszy starosta pisał, że na jego terenie znajdowało się wówczas 7620 osób z akcji „W” na ogólną liczbę ludności gmin wiejskich wynoszącą 18103 osoby. Znaczyło to, że Ukraińcy stanowili 42% całej ludności. Cztery gminy miały odsetek ludności ukraińskiej znacznie wyższy od tej średniej. Były to: Banie Mazurskie (71%), Kuty (64%), Budry (50%) i Węgielsztyn (45%). W wielu wsiach Ukraińcy stanowili 100% mieszkańców.


W pozostałych pięciu węgorzewskich gminach stopień „ukrainizacji” wielu wsi także był wysoki, wynoszący ponad 40%. Ponieważ obniżenie odsetka ludności „W” przez jej przemieszczenie na terenie powiatu było niewykonalne, starosta postulował przeniesienie „nadwyżki” wynoszącej 3 tys. osób do innych powiatów. To także było niemożliwe, gdyż w innych powiatach przygranicznych sytuacja była podobna, a w pozostałych nie było już miejsc.


„Nowe życie”. Bez możliwości powrotu

Najtrudniejsze warunki zastali ostatni wysiedleńcy, przywiezieni w końcu czerwca i na początku lipca. Większość średniej wielkości gospodarstw była już pozajmowana, pozostały przeważnie budynki robotników rolnych, bez zabudowań inwentarskich. Rodziny „dosiedlano” do tych średnich, albo lokowano w wolnych jeszcze obejściach bauerskich, zbyt dużych na jedną rodzinę. Umieszczano w nich po trzy, pięć, a nawet więcej rodzin.


Domy przydzielone deportowanym Ukraińcom były bez szyb, bez jakichkolwiek mebli, obejścia były ogołocone przez szabrowników z wszelkich sprzętów i maszyn. Rozszabrowane był młyny, kuźnie, linie elektryczne, transformatory. W wielu niezasiedlonych domach położonych bliżej dogodnych szlaków komunikacyjnych, często nie było także pieców, drzwi, czy instalacji wodno-kanalizacyjnej. Prócz „dzikich” szabrowników, także wielu urzędników przyjechało na Ziemie Odzyskane dla zysku z szabru. Po dwuipółroczej nieobecności dawnych mieszkańców pola były zarośnięte chwastami. Nowi użytkownicy musieli najpierw przywrócić glebę do „życia”. Na sianie zbóż, czy sadzenie ziemniaków było za późno. Zresztą ludziom pozostały resztki ziarna – przed wyjazdem posiali i zasadzili na swoich polach. Wyjechali na przednówku i dlatego nie mogli zebrać plonów. Nie zezwalano im na powrót na rodzinne pola choćby tylko dla zebrania zboża. Latem i jesienią nie było czego z pola zebrać, tak więc czas do następnych zbiorów był wręcz „głodny”. Pomoc charytatywna był sporadyczna i niewystarczająca. Pewnym ratunkiem była praca przy wykopkach u polskich rolników za koszyk ziemniaków na koniec dnia roboczego.


Świeżo wytyczona granica, która podzieliła byłe Prusy Wschodnie na część polską i sowiecką, nie uwzględniała dawnych granic administracyjnych. W wielu przypadkach zostały one sztucznie przecięte. Dla przykładu: granica ta odcięła południowe tereny powiatu darkiejmskiego od swego ośrodka. Teraz znalazły się one w powiecie węgorzewskim. W rezultacie duży dotąd powiat stał się jeszcze większy. Wieś taka, jak Zabrost Wielki, miała teraz dalej do nowej gminy w Budrach, niż dawniej do miasta powiatowego (Darkiejmy, obecnie Oziorsk), a do Węgorzewa drugie tyle.


Szkoły w oddalonych od ośrodków powiatowych wsiach zaczęły działać z opóźnieniem, np. w Zabroście Wielkim dopiero w 1949 roku, jeszcze dłużej nie było tu prądu i państwowej komunikacji „ze światem”. Dodatkowym utrudnieniem życia w strefie nadgranicznej była konieczność meldowania się dorosłych co kilka dni na strażnicy WOP, zaciemniania okien. Każda osoba z zewnątrz, przybywająca w odwiedziny, musiała być zgłoszona na posterunku milicji.


Życie pod nadzorem

Ukraińcy, wyrwani przemocą ze swych odwiecznych siedzib, konwojowani w drodze w obce sobie strony przez uzbrojone oddziały WP, jak jeńcy lub przestępcy, porozłączani podczas transportu i zasiedlania, czuli się pokrzywdzeni, byli rozgoryczeni, zrezygnowani. Ich stosunek do władz był nacechowany rezerwą, nawet pewną dozą bojaźni – nadto dobrze rozumieli, że nie byli równymi obywatelami. Przez pierwsze lata traktowali swój pobyt na wygnaniu jako tymczasowy, nie widzieli dla siebie na Warmii i Mazurach perspektyw.


Polskie władze powiadamiały osiedlonych już Polaków o przyjeździe ukraińskich wysiedleńców, apelowały, by ich śledzić jako ludzi niebezpiecznych i donosić do UB. Spośród polskich sąsiadów werbowano też takich, którzy chodzili wieczorami pod oknami Ukraińców z akcji „W” i podsłuchiwali, o czym i w jakim języku toczą się rozmowy, czy nie odbywają się jakieś tajne zgromadzenia. We wsiach, gdzie odsetek Ukraińców był niewielki, bali się oni nawet w dzień o swoje bezpieczeństwo. Szczególnie wrogo do ukraińskich wysiedleńców odnosili się wopiści, którzy brali udział w niedawnych pacyfikacjach ukraińskich wsi.


W marcu 1948 roku starosta węgorzewski pisał w sprawozdaniu dla władz wojewódzkich: Rzadko w/w przesiedleńcy są nastawieni pozytywnie do nowej swojej roli – osadników na Ziemiach Odzyskanych, częstsze są wypadki postawy wyraźnie niechętnej, a w najlepszym wypadku biernej. Nie rozumiał on, że tę rolę narzucono im siłą, że stali się osadnikami mimo woli. Jakby ze zdziwieniem dodawał, że ludność przesiedlona z akcji „W” wykazuje na ogół największą odrębność ze wszystkich grup ludnościowych zamieszkałych na terenie powiatu. Nadmieniał, że z innymi grupami utrzymują stosunki na ogół poprawne, ale ich udział w życiu politycznym i społecznym na terenie powiatu określał jako bardzo mały lub nawet znikomy.


W aresztach i więzieniach. Represji ciąg dalszy. Werbunek na TW

Przed akcją „W” wielu Ukraińców trafiło do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie. Niektórych z nich po procesach osadzono w więzieniach. Większość „jaworzniaków” zwolniono dopiero w 1948 roku. Inni trafili do polskich zakładów karnych po pobycie w aresztach. Ale zakończenie akcji „W” nie oznaczało wstrzymania aresztów. Z przesiedleńcami przyjechali także konfidenci, albo „kandydaci” na konfidentów. Wysiedlenie Ukraińców na Ziemie Odzyskane nie powstrzymało też ich inwigilacji. Jeszcze przez wiele lat zdarzały się wezwania, głównie młodych mężczyzn i kobiet do powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa lub miejscowych komisariatów MO. W trudnym położeniu byli zwłaszcza ci, którzy należeli do ukraińskiego podziemia, nie wyjechali razem z rodzinami, lecz dołączyli do nich później. Wielu aresztowanych sądzono w Olsztynie lub Gdańsku i skazano na wieloletnie więzienia. Złagodzenie ich wyroków nastąpiło dopiero po przyjęciu ustawy amnestyjnej z 22 listopada 1952 roku. Skazani na więzienie byli na ogół zwalniani przed terminem, przeważnie w latach 1953–1956.


W tych latach polskie specsłużby usilnie poszukiwały też nowych tajnych współpracowników, zwłaszcza wśród osób, które z racji swych zajęć poruszały się swobodnie po terenie, miały z ziomkami liczne kontakty. Szczególnie mocno „pracowały” nad zwolnionymi z więzień upowcami i ich rodzinami. Można ich było szantażować, ale też np. proponować dobrze płatną pracę. Pozyskanych do współpracy lokowano często w ukraińskich organizacjach. Większość odrzuciła propozycje, ale znalazły się jednak osoby, które zgodziły się na współpracę z polskimi organami represyjnymi (głównie UB), lub zostały do niej przymuszone. Rola ich była jednak na ogół szybko rozpoznana i rozmówcy nie dawali się nabrać.


Zmiany z 1952 i 1956 roku. Trzeba żyć

Przez długi czas Ukraińcy tworzyli na wygnaniu społeczność zamkniętą, swoiste getto. Na ogół odmawiali składania wniosków o nadanie praw własności, początkowo orali i siali tyle by przeżyć, nie sadzili drzew, nie remontowali siedzib, żyli nadzieją na powrót. Najstarsi z taką nadzieją umierali. Ale pomieszanie na nowym terytorium Ukraińców z Łemkowszczyzny, Nadsania, dawnej Bełszczyzny (Lubaczowskie, Tomaszowskie) i Chełmszczyzny dało, wbrew zamierzeniom władz komunistycznych, także efekt dla wygnanych pozytywny – znaczną ich integrację. Ukraińcy znad Osławy, Sanu, Sołokiji, Huczwy i Bugu poznawali się wzajemnie. Już w 1947 roku w wielu powiatach powstały pierwsze, nielegalne organizacje. Ich celem było sprzyjanie integracji zastraszonych rodaków, prowadzenie nauki języka ojczystego.


Oficjalnie pod swoim imieniem ukraińscy wygnańcy zaistnieli dopiero od 1952 roku po wydaniu przez władze „Uchwały Biura Politycznego KC PZPR w sprawie środków zmierzających do poprawy sytuacji gospodarczej ludności ukraińskiej i wzmacniania wśród niej pracy politycznej”. Po tej regulacji dotyczącej życia Ukraińców w Polsce powstały pierwsze legalne punkty nauczania języka ukraińskiego, zespoły folklorystyczne. Dopiero jednak zmiany polityczne z 1956 roku sprawiły, że Ukraińcy nieco bardziej wyszli z „cienia”. Powołano greckokatolickie parafie, powstały nowe zespoły ludowe, utworzono Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne (Українське суспільно-культурне товариство), zaczął wychodzić tygodnik „Nasze Słowo” („Наше слово”). To jednak jest już nowy rozdział w powojennej historii Ukraińców w Polsce.



Emilian Wiszka
WERSJA W J.UKRAIŃSKIM
do góry ↑
ПОСЕЛЕНЦІ НЕ ПО СВОЇЙ ВОЛІ

Вступ

1947 рік – це дата депортації українців з прабатьківської території у південно-східній Польщі на тзв. Повернуті землі (Ziemie Odzyskane). Учасники цієї акції, попри плин часу, добре ще ці події пам’ятають. Хотя на цю тему багато вже записано і в останніх роках написано, то однак надалі обгрунтованим є збирання їх реляцій та творення виселенської документації. На Вармії і Мазурах багато документів та виробів матеріальної культури згромадив Музей народної культури (Muzeum Kultury Ludowej) у Венґожеві. В останніх роках таку діяльність провадить також Фундація „Живі долі” („Losy Niezapomniane”) з осідком в Гаршу у венґожівському повіті. Серед її проектів є утворення музею з документаційним центром. Це діяльність і потрібна, і обгрунтована, тим більше, що час коли ще можна записувати картину цієї травматичної акції, акції „Вісла”, дуже скоро корчиться. Багатьох її учасників уже, на жаль, відходить на той бік життя.


У тому тексті презентуємо стислий хід акції „Вісла” – від задуму її проведення, через реалізацію, а на перших роках перебування виселенців на чужині закінчуючи. Окремі етапи цієї акції, тут лише загально накреслені, можуть бути наповнені реляціями її учасників, як у формі письмовій, так і у звуково-візуальній.

Про причини виселення

Плани депортації українців, які ще залишалися на території тодішніх люблинського, ряшівського та краківського воєводств по виселеннях на Україну, були споруджені уже на зламі 1946 і 1947 років. Рішення про її реалізацію прийняло у березні 1947 р. Політичне бюро Центрального комітету Польської робітничої партії. За даними Міністерства повернутих земель акція „Вісла” мала охопити 80 тис. осіб. Показалося, однак, що було їх майже 150 тис. Депортація не була спричинена, як про це голосила польська комуністична влада, конечністю ліквідування Української повстанської армії. Правдивою ціллю було розпорошення українців серед польської людності на Повернутих землях та їх асиміляція у новому польському середовищі і остаточне розв’язання т.зв. українського питання.

Організація акції «Вісла». Збірні пункти, розподільні станції

Концепцію виселенської акції, названої „Евакуаційним планом” („Plan ewakuacyjny”), опрацював Переселенський департамент Міністерства повернутих земель (Departament Osiedleńczy Ministerstwa Ziem Odzyskanych; MZO). Керівництво акці доручено діючому уже Державному репатріаційному уряду (Państwowy Urząd Repatriacyjny; PUR). Для проведення депортації було покликано Операційну групу (Grupа Operacyjnа; GO) Польського війська, якій надали криптонім „Вісла”. Акція „Вісла” розпочалася 25 квітня на півдні території нею охопленої та постепенно пересувалася на північ. До розподільної станції в Ольштині, через яку переселювано українців на територію Вармії і Мазур, направляли людей з повітів: сяніцького. ліського, перемиського, ярославського, любачівського, томашівського, грубешівського і володавського. Допровадження української людності до збірних пунктів та списання її персоналій доручено місцевим конвоям Війська польського. Військо оточувало чергові села, давало людям кілька годин на упакування й завантаження майна та виїзд до збірного пункту. У ході акції багатьох виселенців було пограбовано. Така акція була переважно попереджена спеціальною „підготовкою” – облавами та арештуваннями.

На збірних пунктах, розміщених на залізничних станціях, мали бути харчові та санітарні служби, місце для громадження возів з майном та приміщення для очікуючих на завантаження у вагони. До часу завантаження кожна особа мала отримати прогодування три рази на добу. Практично ці пункти не були до цього належно підготовлені. Очікування продовжувалось переважно декілька днів, під час яких багато осіб визивали на допити. Звідси дехто з „підозрілих”, зокрема української інтелігенції, м.ін. грекокатолицьких священиків, попав у концтабір в Явожні. Вони долучили до багатоьх арештантів запроторених ще перед акцією. На збірному пункті представник ВП у порозумінні з керівником пункту визначав склад сімей до окремих танспортів, споруджував їх список за усталеним взірцем. Такий транспорт аж до місця розвантаження конвоював кільканадцятиособовий відділ вояків ВП.

Дорога в незнане
Один товарний вагон був призначений на дві родини. З одного боку розміщувалиса люди зі своїм скромним майном, з другого тварина. В кутику з тамтого боку в підлозі був вирізаний санітарний отвір. Знаряддя та розмонтовані вози вантажили на відкриті платформи. Ця норма не завжди була дотримувана. Інколи в один вагон вантажили більше сімей, а тварину розміщували в іншому. Поїзд зупинявся рідко, без дозволу вийти з вагонів. Зупинки з можливістю виходу поза вагони були тільки поза населиними пунктами. Тоді по обидва кінці поїзду стояли солдати зі зброєю. Час такого постою не був визначений й тому всі поспішно носили воду для себе й тварин, шукали для них трави чи іншого корму.
Гарячі харчі, які прислуговували раз на день також в дорозі, не завжди постачалися. Медико-санітарна опіка була недостатня, вона інколи завужувалася до обсипання усіх азотоксом. Траплялися скони. Люди були приголомшені, стривожені, їх терзала непевність – не знали куди їдуть, на як довгий час, що з ними станеться. Ще навіть в дорозі траплялися арештування. Тож не дивно, що коли на одній із розвантажувальних станцій люди побачили озеро, дехто подумав, що там буде їм кінець.

На кінцевих станціях знов панувала метушня – випроваджували коні й худобу, вивантажували мізерне майно та вантажили на вози. Цей „ритуал” дуже часто повторювався на станції в Ґіжицьку, яка приймала виселенців для свого терену, а також для венґожівського та мронґовського повітів. Тих, хто мав власного коня та віз відправляли групами на місце поселення. Тих натомість, котрі не мали власного транспорту, розвозили машинами та підводами.

Правила розселення українців
В підготовленій Головною управою Державного репатріаційного уряду інструкції наголошувалося, що депортованих українців можна поселювати не ближче ніж 50 км від державного кордону та 30 км від воєводського міста. Усіх розподілено на три категорії, які означали негативне ставлення супроти державної влади. Найбільш ворожі мали поселюватися поодиноко у польському середовищі, а інтелігенцію безумовно належало ізолювати. Сім’ї, котрих поставу оцінено як позитивну чи нейтральну можна було поселювати навіть по декілька в одному великому господарстві, однак не більше як по 6 в одному селі. В одному селі, ґміні та загально у повіті не могло проживати більше українців як 10%. Взявши до уваги кількість виселенців, ці правила не могли бути дотримані.
У польській адміністрації, в тому також в переселенських органах, обов’язковим була заборона вживання етноніму українець, українці. В документах вживався термін: людність акції „В”, або навіть: людність „В”. Серед інших була також заборона повертати на рідні землі та змінювати місце проживання на новому терені. Крім того українці залишалися під наглядом огранів міліції (MO, ORMO), „безпеки” (UB) та прикордонних військ (WOP). Багатьох грекокатолицьких священиків, які осталися із чистки здійсненої совєтськими органами, тепер запроторено у Явожні. Нечисленним, які оціліли, було заборонено відправляти службу божу, позбавляючи таким способом виселенців душпастирської послуги. (На Мазурах довгими роками єдиним місцем де грекокатолицький священик відправляв службу божу було Хшаново біля Елку. Для більшості залишалися лише католицькі костели).

План розселення. Українці на Вармії і Мазурах
План розселення вигнаних українців, опрацьований Міністерством повернутих земель, передбачував направлення в ольштинське воєводство 5 тис. українських хліборобських сімей та до 1,5 тис. сімей нерільничих. З розподільного пункту в Ольштині їх керували до кільканадцяти розвантажувальних пунктів, розміщених на залізничних станціях, головним чином у повітових містах. Розвантажувальні пункти мали бути оснащені так само як збірні. Для східних повітів воєводства такою станцією було Ґіжицько. Якщо найбільше місця залишалося у прикордонних повітах – там направлено більшість депортованих. Найбільше, бо аж 1200 рільничих сімей було заплановано для венґожівського повіту. Таким чином ламалася заборона поселювання українців у зоні 50 км від кордону. На практиці показалося, що саме у цій зоні опинилося їх найбільше.

В окремих повітах Вармії і Мазур проісходило зіткнення розпоряджень лодзької централі Державного репатріаційного уряду з можлививостями. Разом з прибуванням чергових транспортів не всюди можна було дотриматися принципу сепарації українських сімей. Що раз „доселювали” чергові. Всього в ольштинському воєводстві опинилося їх 13,6 тис. (55,5 тис. осіб). Їм припадали господарства, яких прибувші раніше поселенці-добровольці не захотіли зайняти – найбільш знищені, розположені на периферіях, переважно надто великі для одної сім’ї. Владі вдалося зате відносно добре їх вимішати – в деяких селах опинилися родини, які походили з кількох, а навіть з кільканадцяти місцевостей, з різних віддалених від себе повітів.

Українці у венґожівському повіті
Проблеми українських виселенців, подібні на всій території Вармії і Мазур, покажемо на прикладі венґожівського повіту. Його територія була тоді дещо інша ніж сьогодні – охоплювала великі ґміни Венґожево, Будри, Бані Мазурські та Круклянки. (Пізніше територія повіту була зменшена, утворено менші ґміни). Перший транспорт, який прибув на початку травня до Ольштина, було скеровано до розвантажувальної станції в Ґіжицьку, з призначенням для повіту Венґожево. До того ж повіту направлено також останній транспорт, який прибув на терен воєводства на початку липня 1947 р. Всього до венґожівського повіту направлено найбільше виселенців – 1760 сімей (7428 осіб), тобто значно більше ніж було заплановано. Пересічна привезена тут українська родина начислювала дещо понад чотири особи. Багато з них були без голів.

Виселенці направлені у венґожівський повіт походили з майже ста сіл, восьми повітів, двох воєводств. Найбільше транспортів прибуло з ярославського повіту – 5, з любачівського – 4, по 2 з сяніцького, ліського, перемиського та володавського, а по одному з томашівського і грубешівського.

Розселення
Репатріанти (головним чином з Вільнющини), які зараз після війни прибували на терен повіту та добровільні поселенці з інших районів держави, займали найкращі господарства, переважно вздовж шляху Ґіжицько–Венґожево та Кентшин–Венґожево, поселювались у Венґожеві та його околицях. Значні простори землі в прикордрнній смузі, розположені на північ та північний-схід від Венґожева залишались незайнятими. Головно там навесні 1947 р. направлено виселенців з акції „Вісла”.

Розселення українців у венґожівському повіті означало, отже, ламання заборони такого осадництва не ближче ніж 50 км від кордону. Показалось також, що наказ ропорошування українців серед польського населення лише по кілька сімей в селі, так, аби вони становили не більше ніж 10% їх особового стану, не може бути дотриманий. В результаті українські виселенці опинилися у понад 60 селах повіту. Всюди відсоток українців був перевищений, в багатьох з них вони становили більшість, або навіть були єдиними їх жителями.

Значне перебільшення передбаченного рівня „насичення” повіту українцями підтвердило Венґожівське повітове староство. У звіті від березня 1948 р. тамтешній староста писав, що на його терені знаходилось тоді 7620 осіб з акції „В” на загальну кількість людності сільських ґмін, яка виносила 18103 особи. Це означало, що українці становили 42% всього населення. Чотири ґміни мали відсоток української людності вищий від цієї середньої. Були це: Бані Мазурські (71%), Кути (64%), Будри (50%) і Венґельштин (45%). В багатьох селах українці були єдиними жителями.

У п’яти інших венґожівських ґмінах ступінь „українізації” багатьох сіл був також високий й виносив понад 40%. Якщо обниження відсотка людності „В” через переміщення на території повіту було неможливе, староста пропонував переміщення 3 тис. осіб до інших повітів. Це, однак, також не було можливе, якщо в інших прикордонних повітах ситуація була подібна, а в решті не було вже місця.

„Нове життя”. Без можливості повернення
Найтяжчі умови застали останні виселенці, привезені наприкінці червня та на початку липня. Більшість середньої величини господарств була уже зайнята, залишилися здебільшого будинки сільського робітництва, без інвентарської забудови. Окремі сім’ї „доселювано” до тих середніх, або розміщувано у вільних ще баверських садибах, надто великих для одної родини. У них вміщувано три, п’ять, а навіть більше сімей.

Хати приділені депортованим українцям були без шибок, будь яких меблів, садиби були розшабровані з всякого обладнання та машин. Пограбовані були млини, кузні, електролінії, трансформатори. У багатьох незаселених будинках розположених поблизу комунікаційних шляхів часто-густо не було грубок, дверей, електричної та каналізаційної інсталяції. Крім „диких” мародерів (грабіжників покинутого майна), також багатьох урядовців приїхало на Повернуті землі лише для придбання покинутого майна.

Після понад дволітньої відсутності бувших жителів поля були зарощені бур’янами. Нові користувачі мусили насамперед привернути землю до „життя”. На сіяння збіжжя чи садження картоплі було пізно. По друге ж – виселенцям залишилися останки зерна, бо вони перед виїздом вспіли посіяти й посадити на своїх полях. Виїхали на переднівку і тому не вспіли зібрати плодів. На виїзд у рідні села для жнивування не було дозволу. Якщо влітку та восени 1947 р. не було чого з поля зібрати, то час до наступних жнив був „голодний”. Благодійна допомога була спорадична та недостатня. Певним порятунком була праця у польських хліборобів (здебільшого копання) за кошик картоплі наприкінці дня.

Совєтська влада, котра визначила кордон, який розділив бувшу Східну Прусію на польську та совєтську частини, не брала до уваги дотеперішніх адміністративних границь. У багатьох випадках вони були штучно пересічені. Для прикладу: цей кордон відтяв південні терени даркеймського повіту від свого центру. Вони були включені до венґожівського повіту. В результаті цей великий досі повіт став ще більшим. Село таке як Заброст Великий мало тепер довшу дорогу до ґміни в Будрах ніж раніше до повітового міста Даркейми (зараз Озерськ), а у Венґожево вдвоє більше.

Школи у віддалених від повітових осередків селах почали працювати з запізненням, наприклад у згаданому Забрості Великому лише у 1949 році, ще довше не було тут електрики та державної комунікації „зі світом”. Додатковим утруднення життя у прикордонній зоні була конечність систематичного прописування дорослих осіб на заставі пограничників, затемнювати вікна в ночі. Кожна особа ззовні, яка прибувала у відвідини, мусіла бути зголошена на посту міліції.

Життя під наглядом
Українці, яких насильно вирвали з їх прадідівських садиб, конвойовані в дорозі на чужину узброєними відділами Польського війська, як полонених або преступників, порозлучувані під час транспортування і поселювання, почувались покривдженими, були сповнені гіркоти, смирені. Їх відношення до влади було назначене стриманістю, навіть немалою дозою боязні – надто добре розуміли, що не були рівними громядянами. Довгими роками трактували своє перебування на вигнанні як тимчасове, не бачили для себе на Вармії і Мазурах перспективи на майбуття.

Польська влада повідомляла поселених уже тут поляків про приїзд українських виселенців, закликали щоб стежити за ними як людьми небезпечними та доносити про все до Уряду безпеки. Не раз і не два вони ходили вечорами попід вікнами українців з акції „В” та підслухували про що та якою мовою там розмовляють, чи не відбуваються там якісь таємні згромадження. В селах, де відсоток українців був невеликий, вони й за дня не почували себе безпечними. Особливо вороже ставилися до українських виселенців вопісти (пограничники), які брали участь у нещодавних пацифікаціях українських сіл.

У березні 1948 р. венґожівський староста писав у звіті для воєводської влади: Рідко в/н переселенці бувають позитивно наставлені до нової ролі – поселенців на Повернутих землях, часто трапляються постави виразно нехітні, а в найкращому випадку пасивні. Він не розумів, що цю роль накинено їм силою, що сталися поселенцями не по своїй волі. Немов здивований добавляв, що людність переселена з акції „В” виявляє на загал найбільшу відокремленість зі всіх груп людей проживаючих на терені повіту. Відмічав, що з іншими групами утримують на загал коректні відносини, але їх участь у політичному та суспільному житті на терені повіту називав невеликою, а навіть зовсім незначною.

В арештах та тюрмах. Продовження репресій. Вербування сексотів
Ще перед акцією „В” багато українців попало у Центральний табір праці в Явожні. Деякі з них після процесів були запроторені у в’язницях. Більшість „явожняків” було звільнено лише у 1948 р. Інші потрапили у польські каральні заклади безпосередньо з арештів. Закінчення акції „Вісла” не означало припинення арештувань. З виселенцями приїхали також конфіденти, або „кандидати” на конфідентів. Виселення українців на Повернуті землі не зупинило також нагляду над ними. Ще багато років траплялися виклики, головно молодих мужчин та жінок, до повітових Урядів безпеки або місцевих комісаріатів міліції. В тяжких обставинах знайшлись зокрема ці, котрі належали до українського підпілля, не виїхали разом з сім’ями, але долучили до них пізніше. Багатьох арештованих судили в Ольштині або в Ґданську, де їх засуджено на багато років ув’язнення. Пом’якшення вироку наступило лише після прийняття положення про амністію від 22 листопада 1952 р. Засуджені на в’язницю були переважно звільнювані достроково, здебільшого у 1953–1956 роках.

У той час польські спецслужби інтенсивно пошукували теж нових таємеих співробітників, зокрема серед осіб, які виконували працю при котрій вільно пересувалися по терені, мали з земляками численні контакти. Особливо наполегливо „працювали” над звільненими з в’язниць упівцями та їх сім’ями. Їх можна було шантажувати, але теж напр. пропонувати добре платну працю. Залучених до співпраці часто уміщувано в українських організаціях. Більшість відкинула пропозиції з боку безпеки, але знайшлись однак особи, які погодились на співпрацю з польськими репресивними органами (головно УБ), або були до неї примушені. Таємні завдання таких осіб були здебільшого скоро виявлені і їх розмовники не давалися набрати.

Зміни у 1952 і 1956 роках. Треба жити
Довгими роками українці творили на вигнанні закриту суспільність, своєрідне ґетто. Вони здебільшого відказувалися від складання заяв о надання права власності вжиткованих участків, початково орали й сіяли стільки щоб пережити, не садили деревини, не ремонтували садиб, жили надією на повернення. Найстаріші з такою надією вмирали. Перемішання на новій території українців з Лемківщини, Надсання, Любачівщини, Томашівщини і Холмщини дало, однак, всупереч намірам комуністичної влади, також позитивний для вигнанців ефект – значну їх інтеграцію. Українці з-над Ослави, Сяну, Солокії, Гучви і Бугу пізналися взаємно. Уже в 1947 р. у багатьох повітах постали перші, нелегальні організації. Їх завданням було сприяння інтеграції заляканих земляків, навчання рідної мови.

Офіційно під своїм іменем українські вигнанці проявилися лише у 1952 році, після прийняття спеціальної „Ухвали Політичного бюро Центрального комітету Польської об’єднаної робітничої партії” у їх справі („Uchwałа Biura Politycznego KC PZPR w sprawie środków zmierzających do poprawy sytuacji gospodarczej ludności ukraińskiej i wzmacniania wśród niej pracy politycznej”). Після цієї регуляції життя українців у Польщі постали перші легальні пункти навчання української мови, фолклорні колективи. Лише, однак, політичні зміни у 1956 р. справили, що українці дещо відважніше вийшли з „затінка”. Було покликано грекокатолицькі парафії, виникли нові народні колективи, постало Українське суспільно-культурне товариство, почав виходити тижневик „Наше слово”. Це, однак, вже новий розділ у післявоєнній історії українців у Польщі.



Омелян Вішка
WERSJA W J.ANGIELSKIM
do góry ↑

 
do góry ↑
VIDEO


Na tę chwilę brak jest w bazie video do danego wydarzenia.

 
do góry ↑
Fotografie
„Kliknij” na miniaturke by zobaczyc zdjęcia w galerii.



 
do góry ↑
Pliki


Na tę chwilę brak jest w bazie plików powiązanych z niniejszym wydarzeniem.





















„Człowiek pozbawiony korzeni, staje się tułaczem...”
„Людина, яку позбавили коренів стає світовим вигнанцем...”
„A person, who has had their roots taken away, becomes a banished exile...”

Home   |   FUNDACJIA   |   PROJEKTY   |   Z ŻYCIA FUNDACJI   |   PUBLICYSTYKA   |   NOWOŚCI   |   WSPARCIE   |   KONTAKT
Fundacja Losy Niezapomniane. Wszystkie prawa zastrzeżone. Copyright © 2009 - 2024

stat4u

Liczba odwiedzin:
Число заходжень:
1 734 521
Dziś:
Днесь:
124