Fundacja Losy Niezapomniane cien

Home FUNDACJA PROJEKTY Z ŻYCIA FUNDACJI PUBLICYSTYKA NOWOŚCI WSPARCIE KONTAKT
PROJEKTY - Ukraińcy
cień
Ankiety w formie nagrań video

Відеозаписи зі свідками
Wersja: PL UA EN
Losy Niezapomniane wysiedlonych w ramach AKCJI „WISŁA”

Świadectwa przesiedleńców - szczegóły...
cień
Ankieta (0124)
Machometa Stefania z domu Michalczuk
ur. 01.08.1926
Wereszyn, pow. Hrubieszów.
 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [wspomnienia] [pliki do ankiety] [video do ankiety]
Ankieta w j.polskim
A. METRYKA ANKIETY
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
C. PRZESIEDLENIE
D. NOWE MIEJSCE
E. KONTAKTY Z UPA
F. INNE ZAGADNIENIA
G. UWAGI
 
A. METRYKA ANKIETY
1. Data wywiadu: 26.10.2010 2. Numer kolejny: 0124
3. Dane osobowe uczestnika /uczestników wywiadu: Machometa Stefania z domu Michalczuk
Giżycko
woj. warmińsko-mazurskie
Polska - Польща
4. Data urodzenia: 01.08.1926 5. Miejsce urodzenia: Wereszyn, pow. Hrubieszów.
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
1.1. Miejsce zamieszkania przed przesiedleniem: Wereszyn, pow. Hrubieszów.
1.2. Miejsce zamieszkania - OPIS
(przed przesiedleniem):

Wioska w której mieszkaliśmy liczyła 200 rodzin. Moja rodzina mieszkała tam od zamierzchłych czasów.

2. Wiek w trakcie przesiedlenia: 21 3. Wyznanie: Prawosławne.
4. Stan najbliższej rodziny przed przesiedleniem:

Rodzice Wasyl i Aleksandra, brat Piotr oraz dwie siostry. Starsza siostra, która wcześniej założyła rodzinę, w 1946 roku wyjechała do Ukrainy.

5. Ile osób zostało na miejscu: 0
6. Ile osób przesiedlono: 6
7. Ile osób zaginęło: 0
8. Ile osób innej narodowości /pochodzenia mieszkało we wsi:

Jedna rodzina polska, 6 rodzin żydowskich, które zabrali Niemcy w 1941 roku.

9. Jak ogólnie wyglądały kontakty z nimi?

Dobrze.

10. Jak wyglądał pozostawiony majątek Pana/Pani rodziny:

Moi rodzice mieli duże gospodarstwo liczące około 40 morgów. Było 26 morgów ziemi uprawnej, a resztę stanowił las, łąki i pastwiska. Dodam, że ziemia była pszenno-buraczana (zbieraliśmy 90 q pszenicy, która była bardzo droga).

Pracował u nas parobek, a gdy byliśmy dziećmi także służąca oraz pracownicy sezonowi na żniwa i wykopki.

Mieliśmy duży, piękny dom, dwie stodoły, stajnię, spichlerz, piwnicę, wozownię, pasiekę na 40 uli. Sad liczył 150 drzew. Oprócz tego był inwentarz i bydło oraz maszyny gospodarcze, w tym nawet żniwiarka.

C. PRZESIEDLENIE
1. Kiedy Panią/Pana wywieziono? 17.06.1947 r. 2. Kiedy Panią/Pana przywieziono? 25.06.1947 r.
3.1. Trasa przejazdu: Weryszyn - wozy - Werbkowice - pociąg - Giżycko - wozy - Banie Mazurskie - wozy - Lisy
3.2. Trasa przejazdu (ewentualny opis rozszerzony):

Żywiliśmy się we własnym zakresie. W Giżycku zrobiono nam rewizję w kuferkach, wojsko sprawdzało, czy czasem nie przewozimy "banderowców".

4. Czy wiedział Pan/Pani dokąd jedzie?

Nie wiedzieliśmy.

5. Czy ktoś z Państwa rodziny wrócił w rodzinne strony?

Nie.

6.1. Przywiezione przedmioty - RELIGIJNE:

Książeczka do nabożeństwa bardzo zniszczona, obraz Jezusa (mimo, że nasza chata spaliła się, on cudem ocalał).

6.2. Przywiezione przedmioty - CODZIENNEGO UŻYTKU:

Płótno, pierzyny, ubrania, kołowrotek.

6.3. Przywiezione przedmioty - OSOBISTE:

Zdjęcia, świadectwo ze szkoły.

6.4. Przywiezione przedmioty - DOKUMENTY:

Mieliśmy kenkarty.

6.5. Przywiezione przedmioty - INNE:

Dwa konie, dwie krowy, kufer. Narzędzi gospodarskich nie pozwolono nam zabrać twierdząc, że tam są gotowe.

7. Które z nich zachowały się do dziś?:

Kufer, obraz Jezusa, zdjęcia, książeczka do nabożeństwa.

8. Czy mógłby Pan/Pani przekazać je lub część z nich na rzecz muzeum?:

Książeczka do nabożeństwa. Pozostałe rzeczy za zgodą dzieci.

9. Czy ukrył Pan/Pani jakieś przedmioty w miejscu skąd Panią/Pana wywieźli?:

Kierat, benzyna w beczce, która potrzebna była do młócenia zboża.

D. NOWE MIEJSCE
1. Dokąd Państwa przesiedlono?:

Banie Mazurskie. Tam kazano nam szukać sobie gospodarstwa. Po kilku dniach przeprowadziliśmy się do Lis w gminie Banie Mazurskie.

2. Co Państwu przydzielono?:

Dom, stodoła, chlew oraz 7 ha ziemi. Biedniejsze rodziny zapisywano do "głodnej kuchni" gdzie otrzymywali jedzenie i prowiant. My nie mogliśmy z tego względu, że mieliśmy konie i krowy.

3. Co Państwo zastaliście w nowym miejscu?:

Całość obejścia było zarośnięta chwastami, bodakami i krzakami. Gdy wykosiliśmy obejście, znaleźliśmy kosiarkę i pług, ale, niestety, za kilka dni zabrano nam je na potrzeby GOM-u (Gminny Ośrodek Maszynowy).

W domu nie było niczego. Brakowało nawet okien i drzwi. Pewnego dnia znalazłyśmy z siostrą w chwastach łóżko. W innych pustych obejściach tata znalazł starą niemiecką szafę, którą przynieśliśmy do domu. I tak pomału zagospodarowaliśmy nowy dom.

Z tamtych lat pamiętam, że jak przyjechaliśmy na Mazury, to strasznie nam wszystkim chciało się spać. Spaliśmy w dzień, w nocy i taki stan trwał około 2-3 tygodni.

Pewnego dnia pod nasz dom (1947 rok) ukradkiem i nieśmiało podeszła trójka małych niemieckich dzieci. Najstarsze, chłopczyk około 5 lat, trzymało w ręku kaneczkę na mleko. Mama, gdy ich ujrzała, zaczęła wołać po ukraińsku: “Chodźcie, chodźcie!”. Dała im mleka, chleba i kazała im przychodzić zawsze, gdy tylko będą głodne. I one przychodziły. Widocznie ich rodzice zginęli, bo opiekowała się nimi bardzo stara babcia, która wraz z nimi po roku wyjechała do Niemiec.

4. Czy na miejscu przesiedlenia odczuwali Państwo represje?:

Wójt wyzywał nas z początku od „banderowców”. Używał również innych wyzwisk. Ale z czasem, gdy zobaczył że jesteśmy dobrymi ludźmi, to nawet nas przeprosił.

W 1954 roku aresztowano męża za współpracę z UPA. Po półrocznym śledztwie w Olsztynie z braku dowodów zwolniono go. Ja natomiast, z tego względu że byłam jego żoną, wiele dni spędziłam na UB, gdzie mnie przesłuchiwano.

5. Kiedy i gdzie zaczęliście Państwo uczęszczać do cerkwi?:

Dowiedzieliśmy się przypadkowo od księdza rzymskokatolickiego, że w Giżycku znajduje się cerkiew, w której odprawiane są msze w obrządku prawosławnym. Na Boże Narodzenie 1948 roku jechałyśmy z koleżanką na dłużycy samochodem ciężarowym, który nas okazyjnie zabrał. Potem wspólnie, w mrozie, śniegu i zawiei, wracałyśmy 30 kilometrów na piechotę.

6. Jakie są losy Państwa dzieci i rodzeństwa?: Ślub w 1952 roku. Urodziła nam się czwórka dzieci.
7. Czy Pana/Pani dzieci znają język ukraiński?: Tak.
7.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?: W domu od rodziców.
7.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: ----------
8. Czy Pana/Pani wnuki znają język ukraiński?: Tak.
8.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?: W domu od rodziców. Jeden wnuk ukończył ukraińskie LO w Górowie Iławeckim.
8.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: ----------
9. Czy posiadacie Państwo zdjęcia nowego miejsca?: Tak, posiadam.
E. KONTAKTY Z UPA
1.1. Czy we wsi były kryjówki UPA?: Tak.
1.2. Czy we wsi były kryjówki UPA (opis rozszerzony):? ----------
2. Jaki jest Pani/Pana stosunek do UPA?: Pozytywny.
3.1 Miałem kontakt z UPA: Tak.
3.2 Byłem członkiem UPA: Nie.
3.3 Pomagałem/wspierałem UPA (dobrowolnie): Wykonywałam dla nich drobne prace, np. pranie odzieży, prasowanie.
3.4 Ktoś z mojej rodziny był członkiem UPA: Mój mąż.
4. Czy był Pan/Pani w posiadaniu broni przed przesiedleniem?: Nie.
5. Czy był Pan/Pani więziony?: Nie.
F. INNE ZAGADNIENIA
1. Zwyczaje z rodzinnych stron i życie kulturalne:

Przed wojną ukończyłam cztery klasy. Potem, gdy wybuchła wojna, ukończyłam piątą i szóstą klasę z językiem ukraińskim i niemieckim.

W latach 1940-tych do naszej wioski przyjechał ze Lwowa Jan Kapustij, artysta o międzynarodowej sławie, oraz Sławomira Didycz z Sokala. Poza prowadzeniem zajęć lekcyjnych zajmowali się oni życiem kulturalnym wsi. Organizowali występy, przedstawienia, gazetki oraz spotkania w czytelni z dorosłymi i młodzieżą z okazji wielkich rocznic, np. urodzin Tarasa Szewczenki.

Kierownik szkoły zaproponował mi dalszą naukę w szkole handlowej w Hrubieszowie, ale mój „uczony” wujek odradził rodzicom twierdząc: "Dziewczyna młoda, pojedzie tam, życie jej zmarnują. Dla jej dobra niech siedzi w domu, wystarczy aby umiała gotować i prać".

Zabaw dziecięcych pamiętam wiele, dziś nikt się już nie bawi w nie.

Na święta była choinka, św. Mikołaj, prezenty oraz pasterka. Na drugi dzień młodzież spotykała się, aby wspólnie śpiewać i kolędować. Organizowano szopkę, gdzie był między innymi "prawdziwy" anioł oraz diabeł ubrany na czarno z czerwonym językiem i ogonem, widłami, które trzymał w rękach, bił po plecach niegrzeczne dzieci.

Na Wielkanoc woskiem ozdabialiśmy pisanki.

Przed Nocą Kupały (święto letniego przesilenia słońca) w cerkwi święcono wianki, które dziewczyny puszczały potem na wodę, aby dojrzeć swoją przyszłość.

Wieczorem wszyscy się spotykali, aby wspólnie śpiewać i tańczyć do białego rana.

W niedzielę po południu organizowano u nas na polanie zabawy taneczne, przychodzili wszyscy, również dzieci i starzy. Ci ostatni przeważnie siedzieli na powalonych pniach i obserwowali jak bawią się ich pociechy. Mieliśmy orkiestrę składającą się z bębna i skrzypiec.

Do tradycji naszej wsi należały "huski" (wieczór kawalerski i panieński). Do panny młodej w sobotę wieczorem schodziły się kobiety i tam wspólnie rozmawiały, bawiły się i tańczyły. Kobiety udzielały wskazówek pannie młodej odnośnie nocy poślubnej oraz dalszego pożycia małżeńskiego (wiem to od mamy). Podobnie było u pana młodego, z tą różnicą, że do niego przychodzili mężczyźni. Mogli nawet pić alkohol. Wesele zawsze odbywało się w niedzielę. Było naprawdę bardzo wesoło.

To były wielkie chwile życia kulturalnego naszej miejscowości. Spalenie czytelni i szkoły przez polską bandę w 1944 roku spowodowało, że życie kulturalne w naszej wiosce zamarło. Dla nas następne trzy lata były drogą przez mękę.

2. Czy odwiedzali Państwo rodzinne strony?:

Z naszego wielkiego i pięknego gospodarstwa w 1960 roku, gdy byłam tam po raz pierwszy, została jedynie ruina. Rosły tylko nieliczne drzewa owocowe, orzechy i bzy.

Podobnie wyglądał cmentarz - całkowicie zachwaszczony i zdewastowany. Na pomnik na grobie mojego wujka spadło drzewo, całkowicie go niszcząc. Wiele mogił zabrała przyroda.

3. Dlaczego nie wyjechali na Ukrainę?:

Chcieliśmy zostać na swoich ziemiach. W 1947 roku zostało nas tylko 30 rodzin, a 170 rodzin w 1946 roku przymusowo wyjechało do Ukrainy.

4. Co w życiu było najważniejsze?:

Z opowiadań moich dziadków pamiętam, że nasi przodkowie w wiosce Wereszyn mieszkali od bardzo dawna. Miejscowość liczyła 200 rodzin, wśród których tylko jedna była polska.

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku tutejszy pan rozpoczął parcelowanie ziemi, którą mogli kupić tylko Polacy, którzy przeważnie mieszkali na tzw. koloniach.

Już w lipcu 1938 roku przyjeżdżały do naszych wiosek bojówki młodzieżowe. Nazywaliśmy tych ludzi "krakusami". Oni nas zastraszali, a polegało to na tym, że wybijali w oknach szyby, do mąki wlewali naftę, pruli pierzyny na podwórku itp.

7 lipca 1938 roku, pamiętam, że to było na Iwana Kupały, przyjechały do naszej wsi trzy duże, czarne samochody ciężarowe z przedstawicielami administracji powiatowej oraz policji. Zaczęły bić dzwony. Wokół cerkwi i wewnątrz zgromadzili się ludzie. Protest na niewiele się zdał, ponieważ ludzi brutalnie powyciągano ze świątyni, a opornych, szczególnie mężczyzn, kolbami odgoniono na bok. Wielu mieszkańców dotkliwie pobito. Oprawcy weszli na dach cerkwi, liną obwiązali kopułę, a drugi koniec przywiązali do samochodu. Gdy cerkiew się zawaliła jeden nich tak powiedział: "Idźcie się modlić do Stalina!".

Zniszczyli wtedy również kaplicę na cmentarzu i dzwonnicę. Tamten dzień mocno wrósł w moją świadomość. Płacz kobiet, opór mężczyzn i ogromne przerażenie wśród dzieci. Wobec pałek, psów i karabinów z bagnetami byliśmy bezsilni.

Pamiętam, nasze dzwony cerkiewne załadowali na samochody i odjechali. Dowiedzieliśmy się potem, że podobnego barbarzyństwa dokonali we wsiach Łastów, Witków, Kryłów i wielu, wielu innych. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć, że katolicy tak mogli się zachowywać. Wchodzili do świątyni w czapkach, z psami i bez skrupułów niszczyli wyposażenie (biblioteka, archiwa, ikony, ikonostas). Drewno ze świątyni przeznaczono na opał, a gruz wysypano na pobliską drogę.

Gdy znaleźliśmy się pod kuratelą Niemców, to właśnie oni pozwolili nam odbudować cerkiew. Miejscowy dziedzic, Polak, dał za darmo drewno na budowę. Dodam, że wtedy (w 1938 roku) stanął w naszej obronie przed barbarzyńcami za co, po paru dniach, został przez „krakusów” okradziony, dodatkowo zdewastowali mu dom i obejście.

Od 1944 roku naszą wieś nawiedzały krwawe wydarzenia. Przychodziły polskie bandy, okradały nas z dobytku, dokonywały egzekucji na ludności. Pamiętam, jak spalili wioskę Łasków. Ludzi zegnali do kupy i kazali im wykopać dół, rozebrać się i potem ich rozstrzelali. Wśród zabitych były kobiety i dzieci. Gdy ludzie z naszej wsi dokonywali pochówku, odnaleźli młodą kobietę, która leżała wśród zabitych nie draśnięta nawet kulą. Gdy doszła do siebie, rozpoznała swoje dziecko i męża – oboje byli martwi. Z rozpaczy postradała zmysły, jak wielu zresztą innych, którzy wówczas stracili najbliższych.

Po jakimś czasie na naszych terenach zjawiło się wojsko ukraińskie. Pamiętam, że byli w sinych mundurach. Rozprawili się z oprawcami i odeszli z powrotem na Wołyń. Nie pozwolono wówczas na postawienie krzyża na zbiorowej mogile. O ile wiem, do dzisiaj nie upamiętniono tego miejsca.

Unikaliśmy śmierci dzięki ciągłym ucieczkom do sąsiednich wsi i do lasu. Czuliśmy się wtedy jak zwierzyna, którą przez trzy lata tropili myśliwi.

Mimo tych tragicznych wydarzeń, przeżyłam również chwile, które mile wspominam do dzisiaj. Wiosną 1947 roku spotkałam swoją pierwszą miłość (mój były nauczyciel – piastował wysoką rangę w UPA). Spotykałam się z nim tej wiosny w naszym pięknym sadzie. Mieliśmy plany na przyszłe życie. Żałuję do dzisiaj, że nie uległam jego prośbom, aby wspólnie uciec na Zachód. Przeze mnie został. Mnie i moją rodzinę wywieziono, a on wkrótce zginął. Do dzisiaj modlę się za jego duszę.

5. Dlaczego Was przesiedlili?:

Aby zabrać nam naszą urodzajną ziemię, którą uprawialiśmy od pokoleń. Polonizowali nas jeszcze przed wojną i nie było rezultatów.

W 1947 roku zastosowano nową metodę: przymusową wywózkę na rozległe obszary „ziem odzyskanych”. Pozbawieni korzeni, rozproszeni, mieliśmy zapomnieć o tym, kim byliśmy i czego pragnęliśmy. Z nami się nie udało, ale z naszymi wnukami, czy prawnukami, to się, niestety, może udać.

G. UWAGI
1. Dodatkowe informacje:

Ankietę nagrali i opracowali Andrzej i Roman Kryk. Redakcja końcowa Romana Kryka.




 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta українська
A. ОСНОВНІ ДАНІ
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
Г. НОВЕ МІСЦЕ
Д. КОНТАКТИ З УПA
Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
 
A. ОСНОВНІ ДАНІ
1. Дата анкетування: 26.10.2010 2. Номер анкети: 0124
3. Прізвище, ім’я, по-батькові: Махомета Стефанія з дому Михальчук,
Ґіжицько,
воєводство вармінсько-мазурське
Polska - Польща
4. Дата народження: 01.08.1926 5. Місце народження: Верешин, повіт Грубешів.
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
1.1. Місце проживання до переселення: Верешин, повіт Грубешів.
1.2. Місце проживання до переселення: В селі було 200 дворів. Моя родина жила там споконвіку.
2. Вік на момент переселення: 21 3. Віросповідання: Православне.
4. Кількість людей в родині на момент переселення:

Батьки Василь та Олександра, брат Петро та дві сестри. Старша сестра, яка раніше обзавелася родиною, 1946 року поїхала в Україну.

5. Скільки осіб лишилося: 0
6. Скільки осіб переселено: 6
7. Скільки осіб пропало безвісти: 0
8. Скільки осіб іншої національності жило в селі: Одна родина польська, 6 родин жидівських, 1941 року їх забрали німці. 9. Стан відносин з ними: Добрий.
10. Опишіть залишений Вами маєток:

Мої батьки мали велике господарство, загалом десь 40 морґів площі. Було 26 морґів поля, а ще був ліс, луки та пасовиська. Додам, що земля була пшенично-бурякова (врожай пшениці сягав навіть 90 цетнарів, пшениця була дуже дорога).

Був у нас паробок, а коли ми були ще дітьми, також служниця, окрім того ми брали додаткових робітників на час жнив та збирання картоплі.

У нас був великий, прекрасний дім, дві стодоли, стайня, спіхлір, підвал, возівня, пасіка на 40 вуликів. В саді було 150 дерев. Окрім сказано, був іще інвентар мертвий та живий, а також господарські машини, в тому числі навіть жниварка.

В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
1. Коли Вас вивезли? 17.06.1947 2. Коли Вас привезли? 25.06.1947
3.1. Маршрут переїзду: Верешин - фіри - Вербковичі - потяг - Ґіжицко - фіри – Бані Мазурські - фіри - Ліси
3.2. Маршрут переїзду:

Харчувалися тим, що мали. В Ґіжицьку влаштували нам обшук, цікавилися, чи в скринях не переховуємо "бандерівців".

4. Чи Ви знали куди їдете?

Не знали.

5. Чи хто-небудь з Вашої родини повернувся в рідні сторони?

Ні.

6.1. Речі які Ви привезли з собою (Релігійні)?:

Дуже вже знищений молитвенник, образ Ісуса (наша хата згоріла, проте образ якимось дивом уцілів).

6.2. Речі які Ви привезли з собою (Побутового вжитку)?:

Полотно, подушки, одяг, прядильниця.

6.3. Речі які Ви привезли з собою (Речі особисті)?:

Світлини, шкільні свідоцтва.

6.4. Речі які Ви привезли з собою (Документи)?:

Були в нас кенкарти.

6.5. Речі які Ви привезли з собою (Інші)?:

Два коні, дві корови, скриня. Господарську техніку нам заборонили забирати, нас запевнювали, що на новому місці отримаємо іншу.

7. Які з них збереглися?

Скриня, образ Ісуса, світлини, молитвенник.

8. Чи могли б Ви передати їх (повністю або частково) для музею?

Молитвенник. Інші речі за згодою дітей.

9. Чи заховали Ви які-небудь предмети в місті звідки Вас вивезли?

Керат, бензин в бочці, який потрібен був для молотіння.

Г. НОВЕ МІСЦЕ
1. Куди Вас переселили?

Бані Мазурські. Сказали, щоб ми собі знайшли господарство. Після декількох днів ми переїхали до Ліс, що розташовані в ґміні Бані Мазурські.

2. Які умови Вам надали?

Дім, стодолу, хлів та 7 гектарів землі.

Бідніші родини попадали в список „голодної кухні”, де видавали харчі та провіянт. Ми туди попасти не змогли, оскільки в нас були коні та корови.

3. Яку картину Ви побачили на новому місці?

Обійстя було поросле бур’янами, кущами та чортополохом. Коли ми все це викосили, то виявили косарку та плуг, проте, на жаль, декілька днів пізніше нам цю техніку забрали люди з ҐOM-у [державний машинний парк].

В хаті нічого не було. Бракувало навіть вікон та дверей.

Якогось дня з сестрою ми знайшли в бур’янах ліжко. В незаселених домах батько знайшов стару німецьку шафу, яку ми забрали додому. І ось так, поволі, ми облаштовували нове місце.

З того періоду пам’ятаю, що відразу після прибуття на Мазури, нам всім дуже хотілося спати. Ми спали вдень і вночі, і це продовжувалося тижнів 2-3.

Якогось разу [в 1947 році] до нашого дому підійшло троє малих дітей. Це були німці. Найстарша дитина, хлопчик років 5, в руках тримала маленький глечик для молока. Коли їх побачила моя мати, вона почала волати по-українськи: „Ходіть, ходіть!”. Вона дала їм молока, хліба і сказала, щоб приходили завжди, коли тільки будуть голодні. Видно, батьки дітей загинули, оскільки вони жили зі старою жінкою (можливо, з бабусею). Рік пізніше всі вони виїхали до Німеччини.

4. Чи зазнавали ви утисків на новому місці?

Початково війт обзивав нас „бандерівцями”. Використовував інші лайливі слова. Згодом однак, коли він зрозумів, що ми люди добрі, прийшов і попросив вибачення.

В 1954 році чоловіка затримали під приводом співпраці з УПА. Після піврічного слідства в Ольштині, через брак доказів, його відпустили. З огляду на те, що я була його дружиною, мені довелося чимало днів провести на допитах в УБ [служба безпеки].

5. Де і коли ви почали відвідувати церкву?

Випадково ми довідалися від польського священника, що в Ґіжицьку є православна церква. На Різдво 1948 року з подругою ми їхали на задній частині лісовозу, який нас принагідно підібрав. Потім разом, в умовах морозу, снігу та заметелі, ми 30 кілометрів йшли пішки додому.

6. Як склалася доля Ваших дітей та рідних? Вінчання в 1952 році. Нам народилося четверо дітей.
7. Ваші діти знають українську мову? Так.
7.1. Так - Де вивчили? Батьки вдома навчили.
7.2. Ні - Чому? ----------
8. Ваші онуки знають українську мову? Так.
8.1. Так - Де вивчили? Батьки навчали. Один з онуків завершив навчання в українському ліцеї в Ґурові Ілавецькому.
8.2. Ні - Чому? ----------
9. Чи є у Вас світлини нового місця? Так, маю.
Д. КОНТАКТИ З УПA
1.1. Чи в селі були криївки УПА? Так.
1.2. Чи в селі були криївки УПА? ----------
2. Яке Ваше ставлення до УПА? Позитивне.
3.1 Я контактував з УПА: Так.
3.2 Я був у складі УПА: Ні.
3.3 Я допомагав/сприяв УПА (добровільно):

Я виконувала для них дрібні роботи, нп. прала одяг, прасувала.

3.4 Хтось з моєї родини був у складі УПА:

Мій чоловік.

4. Чи мали Ви зброю у період перед переселенням?

Ні.

5. Чи перебували Ви під арештом?

Ні.

Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Звичаї втраченої батьківщини:

В довоєнний період я встигла закінчити чотири класи. Потім, коли вже почалася війна, я завершила п’яту та шосту з українською та німецькою мовами навчання.

В 1940-их рр. до нашого села зі Львова прибув Іван Капустій, артист міжнародного масштабу, а також Славомира Дідич з Сокаля. Окрім вчительської роботи в школі, вони займалися організацією культурного життя села. Організували виступи, вистави, друковане слово, зустрічі в читальні з дорослими та молоддю, як правило, при нагоді важливих річниць, нп. дня народження Тараса Шевченка.

Керівник школи запропонував, щоб я продовжила науку в торгівельній школі в Грубешові, на жаль, мій „вчений” вуйко налаштував батьків проти цього, стверджуючи, що „Дівчина молода, поїде туди, ще їй долю знівечать. Для неї краще сидіти вдома, вистачить, щоб уміла готувати та прати”.

Дитячих забав в пам’яті залишилося чимало, сьогодні так ніхто вже не бавиться.

На свята була ялинка, Святий Миколай, подарунки та молитва в церкві. Наступного дня молодь організувала собі зустріч, щоб спільно співати та колядувати. Ми влаштовували вертеп зі „справжнім” ангелом та дияволом (зодягнений у чорному з червоним язиком та хвостиком). Вилами, які тримав в рукав, „диявол” лупцював по спині нечемних дітей.

На Великдень воском ми красили писанки.

На Івана Купала в церкві треба було посвятити віночки, які дівчата потім відпускали на воду, щоб прочитати своє майбутнє. Все це відбувалося ввечері, молодь спільно співала та танцювала до ранку.

В неділю пополудні у нас на галявані влаштовували танцювальні забави. Приходили всі – діти та старі. Ті останні, як правило, сиділи на звалених стовбурах та спостерігали за іграми своїх чад. У нас був власний оркестр, у склад якого входив бубон та скрипка.

У нашому селі була традиція виготовлення „гусок” (це робилося у кавалерській та дівочій вечір). В суботу ввечері у молодої збиралися жінки і там собі гуторили, гралися та танцювали. Жінки напучували молоду в питанні шлюбної ночі та життя в парі (знаю це від мами). Подібне дійство відбувалося з молодим, тільки там збиралися мужчини. Можна було навіть розпивати алкоголь.

Весілля завжди справляли в неділю. Повірте, було дуже весело. Це були визначні хвилини в культурному житті нашого села. Коли в 1944 р. польська банда спалила нам читальню та школу, культурне життя занепало. Наступні три роки були для нас дорогою через терни.

2. Чи відвідували Ви свою батьківщину?

Коли в 1960 році я вперше після акції „Вісла” відвідала наше село, то побачила лише руїну. Росли ще нечисленні овочеві [фруктові], горіхові дерева та бузок.

Руїну нагадував також цвинтар – повністю зарослий та спустошений. На надмогильник мого вуйка упало дерево і знищило його повністю. Природа забрала чимало могил.

3. Чому ви не виїхали в Україну?

Нашим бажанням було залишитися на своїй землі. В 1947 році – після виселення людей до України – в селі нас залишилося лише 30 сімей. Це означає, що в 1946 році до України насильно видворили 170 сімей.

4. Що в житті було головне?

З розповідей діда пам’ятаю, що наші предки жили у Верешині споконвіку. Наше село нараховувало 200 дворів і тільки один належав полякам.

Після того, як в 1918 р. Польща стала незалежною, місцевий пан (поляк) почав парцелювати землю, а покупцями могли бути виключно поляки, які тоді, як правило жили на тзв. кольоніях.

Уже в липні 1938 р. до наших сіл прибували польські молодіжні боївкі. Тих людей ми називали „кракусами”. Вони нас залякували шляхом вибивання шибок в вікнах, вливання нафти до муки, роздирання подушок на подвір’ї і подібним.

7 липня 1938 р., пам’ятаю, що то було на Івана Купала, до нашого села прибули три великі, чорні вантажівки, з них вийшли представники повітової адміністрації та поліцейські. Стали бити дзвони. Довкола та всередині церкви зібралися люди. Спротив селян не допоміг, тому, що людей брутально викинули з храму, а тих, які опиралися, особливо мужчин, прикладами відігнали в сторону. Багатьох мешканців дошкульно побили. Екзекутори залізли на церкву і линвою обв’язали купол, другий кінець начепили на машину. Коли храм завалився, один з „кракусів” таке сказав: „Ідіть молитися до Сталіна!”.

Вони тоді заодно зруйнували каплицю на цвинтарі та дзвінницю. Той день непорушно заліг у моїй пам’яті. Ридання жінок, спротив мужчин і потужний переляк серед дітей. Ми виявилися безсилими при зустрічі з поліцейськими кийками, собаками та крісами з багнетами. Пригадую, потім вони завантажили на машини наші дзвони та й подалися геть.

Ми потім довідалися, що подібне варварство вчинили в Ластові, Віткові та Крилові.

Я навіть сьогодні не можу зрозуміти, як це можливе, що католики таке вчинили. Заходили до храму в шапках, з собаками і холоднокровно нищили оснащення (бібліотеку, архіви, ікони, іконостас). Дерево, що лишилося від храму призначили на спалення, а брухт висипали на дорогу.

Коли ми опинилися під владою німців, вони дали згоду на відбудову церкви. Місцевий дідич, поляк, безкоштовно передав дерево для нового храму. Додам, що тоді (в 1938 р.) цей самий дідич спротивився варварам і став на захист православних українців через що, кілька днів пізніше, „кракуси” обікрали йому дім і сплюндрували господарство.

З 1944 р. в нашому селі відбувалися криваві події. Наскакували польські банди, відбирали у нас майно, виконували смертні вироки на людях. Пам’ятаю як палили село Ласків. Зігнали людей та наказали рити яму, потім змусили їх роздягнутися і тоді їх розстріляли. Серед убитих були жінки та діти. Коли потім люди з нашого села організували похорони, знайшли молоду жінку, яка лежала серед убитих – її навіть не зачепило кулею. Коли вона прийшла в себе, упізнала свою дитину та чоловіка (обидвоє були мертві). Від розпуки вона відлучилися від розуму, а втім, як і багато інших людей, які втратили тоді рідних.

Після певного часу до нас прийшло українське військо. Пам’ятаю, що на них були сині однострої. Вони розправилися з карателями і пішли назад, на Волинь. Тоді нам не дозволили поставити хрест на місці масового захоронення. Наскільки мені відомо, це місце дотепер не увіковічнене.

Ми уникали смерті завдяки постійним втечам до сусідніх сіл та до лісу. Ми почувалися тоді як тварини, яких три роки вистежували мисливці.

Попри ці трагічні події, у мене були хвилини, які з приємністю згадую донині. Навесні 1947 р. я зустріла свою першу любов (це був мій колишній вчитель – він був високим чином в УПА). Тієї весни я з ним зустрічалася в нашому прекрасному саду. Ми будували плани для спільного життя. Дотепер жалію, що не піддалася його умовлянню, щоб ми разом втекли на Захід. Через мене він лишився на місці. Потім мене та родину вивезли, а він незабаром загинув. Досі молюся за його душу.

5. Чому Вас переселили?

Щоб відібрати у нас нашу родючу землю, яку обробляли кілька поколінь наших предків.

Вже перед війною нас намагалися ополячувати, проте безрезультатно. В 1947 р. вони застосували інший метод, метод масового переселення на величезні території так званих „відздобутих земель” [колишні німецькі території на півночі та заході Польщі]). Позбавлені коренів, розпорошені, ми мали забути про те, ким ми були і до чого стремілися.

З нами це не вийшло, ми не забули, проте з нашими онуками, чи правнуками, на жаль, може вийти.

Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Інше:

Анкету записали та підготували Андрій та Роман Крик. Оприлюднив Роман Крик.

 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta english
A. MAIN DETAILS
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
C. RESETTLEMENT
D. THE NEW PLACE
E. CONTACTS WITH UPA
F. ADDITIONAL INFORMATION
G. INFORMATION
 
A. MAIN DETAILS
1. Application Date: 26.10.2010 2. Application Reference Number: 0124
3. Surname, Name, Paternal Name: Maxomet Stephania (Maiden Name Mykhailchuck)
Gizycko
Warminsko-Mazurske Region
Poland
4. Date of Birth: 01.08.1926 5. Place of Birth: Vereshyn, in the Hrubeshiv Region
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
1.1. Place of Residence before deportation: Vereshyn, in the Hrubeshiv Region
1.2. Place of Residence before deportation (information): ----------
2. Age at time of deportation: 21 3. Religion: Orthodox
4. Number of family members at the time of deportation/ resettlement: My parents Vasyl and Alexandra, my brother Petro and two sisters. My older sister decided to go and live in Ukraine in 1946.
5. Number of family members left: 0
6. Number of family members deported: 6
7. Of which went missing: 0
8. Number of people of different nationalities resident in the village? One Polish family. Six Jewish families who in 1941 were taken away by the Germans. 9. Inter-ethnic relations could be considered? Good.
10. List your lost assets/property: My parents had a large agricultural estate, with forty ‘morgiv’ of land. There were thirteen hectares of farmland and there was also woodland, fields and pastures. The arable land was mainly used for whest and suger beet. We had servants and in addition, also took on hired labour for the harvest season. We had a beautiful large house, with all of the amenities of a substantial farmstead, including forty beehives. We had one hundred and fifty fruit trees in our orchard, alone. In addition, to we had farm equipment, amongst which was a combine harvester.
C. RESETTLEMENT
1. When were you deported? 17.06.1947 2. When did you arrive? 25.06.1947
3.1. Deportation Itinerary: Vereshyn – horse drawn wagon, Verbkovychi – train, Gizychko – horse drawn wagon, Bani Mazurski – horse drawn wagon. Woods.
3.2. Deportation Itinerary (information): We only ate what with had brought with us. In Gizycko, we were searched, apparently, they were interested in knowing whether we hiding any ‘Banderists’ in our boxes.
4. Did you know where you were being deported to? No, we did not.
5. Have any of your relatives returned to your homeland? No.
6.1. What personal items did you take with you - Religious: A very worn out prayer book, an Icon of Christ (although our house burnt down, it somehow survived).
6.2. What personal items did you take with you - Household objects: Linen, pillows, clothes, washing implements.
6.3. What personal items did you take with you - Personal belongings: Photos, school certificates.
6.4. What personal items did you take with you - Documents: We had our identity cards.
6.5. What personal items did you take with you - Other: Two horses, two cows, a wooden box. We were not allowed to take any farming equipment/tools with us. We were also assured that there would be such equipment in our new place of arrival.
7. Of these items, what is left? The box, Icon of Christ, pictures and the prayer book.
8. Would you be prepared to donate these (in whole, or in part) to the museum? The prayer book and other items, but only with the agreement of my children.
9. Did you hide any of the items that you brought with you? Petrol, which was needed for milling.
D. THE NEW PLACE
1. Where did they deport you to? Bani Mazurski. They told us to find ourselves a farmstead. After a few days, with moved over to a nearby wood.
2. What amenities were you granted? A house, a barn and seven hectares of land. Poorer families fell into the category of a ‘hungry kitchen’ were food and provisions was provided. We, however, did not have access to these, as we had horses and cows.
3. What did you see when you arrived at your new place of settlement? The outside was overgrown with various weeds. However, when we cut this down, we uncovered a mechanical lawn mower and plough. Unfortunately, this was confiscated by the authorities (State Vehicle Fleet). There was nothing in the house. There were not even any windows or doors. Somehow, with my sister we found a bed, among the nearby undergrowth/bushes. In one of the nearby depopulated homes, my father found an old German wardrobe, which we took. And in this way, ever so slowly, we set up our new home. I can also remember that from the time that we arrived in the Marurian area, we became very sleepy. We slept day and night and this went on for some two to three weeks. One day (in 1947) three German children came to our home. The oldest child was a boy, aged five, who was carrying a small milk churn. When my mother saw them, she started to say, in Ukrainian, ‘Come in, come in!’. She then proceeeded to give them some milk, bread and said that they were welcome whenever they were hungry. It seemed that their parents had dies, as they were living with an old woman (perhaps their grandma). A year later, thay all moved to Germany.
4. Did you encounter any persecution? At first the local government official, called us ‘Banderites’. As well as other offensive words. However, once he realised that we were actually good people, he came and apologised. In 1954 my husband was arrested, under suspicion of being in the UPA. But after a half year investigation, he was released, as no evidence was found. Given the fact that I was his wife, I spent considerable time being questioned by the secret police.
5. Where & when did you start going to church? We found out, by chance, from a Polish priest, that there was an Orthodox Church in Gizycko. It was Christmas 1948, when a friend and I hitched a lift, on the back of a timber truck. Afterwards, we walked backed home, thirty kilometres, in the freezing cold and snow.
6. How did your children fare? We were married in 1952 and had four children.
7. Do your children know Ukrainian? yes
7.1. Yes - Where did they learn it? From us, their parents.
7.2. No - Why? ----------
8. Do your grandchildren know Ukrainian? yes
8.1. Yes - Where did they learn it? From their own parents. One of our grandchildren studied in the Ukrainian lyceum, in Gurowa Ilavetska.
8.2. No - Why? ----------
9. Do you have photos of your new place of settlement/residence? Yes, we do.
E. CONTACTS WITH UPA
1.1. Were there UPA bunkers in the village? yes
1.2. Were there UPA bunkers in the village (information)? ----------
2. What is your view of UPA? Positive
3.1 I contacted UPA: Yes
3.2 I was part of UPA: no
3.3 I helped/facilitated UPA (voluntarily): Yes, I helped with the washing and ironing.
3.4 Were any of your family in UPA? My future husband.
4. Did you ever hold firearms before the period that you were deported? No.
5. Were you ever arrested? No.
F. ADDITIONAL INFORMATION
1. Lost customs/traditions of your homeland: Before WWII I managed to complete four elementary years of education. During the war, I managed to complete years 5 & 6, instructed in both German and Ukrainian. In the 1940’s Ivan Kapustij from Lviv and Slavomyr Didych from Sokal, both known artsits, came to our village to teach. Apart from teaching, they also worked on the cultural life of the community. They organised exhibitions, readings, especially of renowned poets like Taras Shevchenko etc. The school suggested that I continue my studies in the Trade School, in Hrubeshyv. Unfortunately, my ‘learned’ Uncle convinced tham that this would not be good for me and it was better that I just keep to household chores. I can remember many evening dances, which these days do not occur. At Christmas time, there was the festive tree, carols, St Nicholas, presents and, of course, the church service. On Boxing Day, the young would get together and sing more carols. We people dressed as ‘real’ angels and the devil, who would hit children with his pitch fork. At Easter time we would paint Easter eggs. On ‘Ivana kupala’ with would have our wreaths blessed in church aand would then place them in the river, to tell our future, we would dance and play until the morning. On Sundays we would organise dances, to which all would come, both young and old, the old keeping an eye on their young. We had our own band, with their own violin and drums. There was a tradition of courtships, in our village and this was done by the older men and women teaching their respective male and female groups. Weddings always took place on a Sunday and believe me, they were always joyous events. These were the main events of our cultural life. When in 1944 Polish bandits burnt down our library, then it really turned into a major blow to cultural life. The next three years, to 1947, were very hard for us.
2. Have you visited your homeland? I first visited my village, after Akcija Wisla, in 1960 and found a ruin. There were some fruit and nut trees still growing. The cemetary was overgrown and the I remember a tree had fallen on my Uncle’s grave and totally damaged it. Nature had damaged many graves.
3. Why did you not choose to live in Ukraine? We did want to live on our own land. In 1947 after families were resettled in Ukraine, there were thirty families that were left. That meant that some 170 families were forcibly resettled to Ukraine.
4. What was your priority in life? From the sayings of my grandfather, I remember him saying that we had lived in Hrubeshiv for a long time. Our village had 200 homes and only one was Polish. After 1918 when we became part of Poland, the local Polish lord, started to parcel off land and sell it exclusively to Poles, from the ‘colonies’. In 1938 Polish military youth groups came to our village, which we called ‘krakovites’. They would try to scare us by smashing our windows, putting petrol/oil in our flour and ripping up our pillows/linen, hanging outside. I recall, on 7th July 1938 as it was ‘Ivana Kupala’ and three large trucks arrived in our village, with people from the local government administration and the police. They started to break the church bells. Then people/locals started to gather in and around the church. However, this did not stop anything, as the people were then beaten off and out of the church, especially the men. Many locals were badly beaten. Then a rope was tied around the church cupola, the rope was attached to a truck that pulled it and when the cupola was demolished, one of the vandals said, ‘Go now and pray to Stalin’. They then set about ruining the cemetery chapel and bell tower. That day was impregnated into my memory. Particularly, the wailing cries of women, the defence by the men and the shock of the children. Indeed, it turned out that we were impotent against police batons, dogs and rifles with bayonets. I recall that they loaded up our church bells and took them away. We later found out that similar barbaric acts were carried out in the villages of Lastow, Witkow and Krylow. Even today, I am unable to understand how Catholics could behave in this way. They entered the church in hats, with dogs and in a coldblooded way ruined our amenities (library, archive, Icons and the Iconastas). Any timber that was left from the church was burnt and any scrap metal was chucked on the road. When we were occupied by the Germans, during the war, then they gave permission to rebuild the church. However, a local Pole willingly donated the timber for the church. I may also add that this local Pole also stood up to these vandals and defended the Orthodox Ukrainians, for which a few days later the Krakowians burgled his house and ransacked his estate. From 1944 truly horrific things happened in our village. There were attacks and ambushes from Polish gangs, who took property and killed people. I remember when they burnt down the village of Laskiw. The herded the people and told them to dig a ravine, after which they told them to undress and then they shot them. There were women and children among those killed. Afterwards, we organised a mass funeral and whilst going through the bodies, we came across a woman that was alive. But when she saw her dead husband and child by her, she lost her mind, as did many people who lost loved ones. A little later the Ukrainian army came to us, I remember they wore blue uniforms. They sought revenge and then went onto Volyn. On the mass grave we were not allowed to put a cross. As far as I am aware, this grave is too this grave without a cross. We avoided death, by running to surrounding villages and forests. We felt like animals, who for three years were being hunted. Nevertheless, amongst these tragic events, I do have fond memories. In the Spring of 1947 I found my first love (who was my former teacher and then member of the Ukr partisans). That Spring, I would meet with him in our beautiful garden. We had plans for a life together. To this day, I deeply regret that we could not escape to the West together. After our family was deported, he was killed. Even today, I pray for his soul.
5. Why were you deported/resettled? To take away our lands, which our ancestors had worked and lived on for generations. Even before the war, they tried to make us into Poles, but without any success. In 1947 they tried another approach, an approach involving the mass resettlement of us into the former German lands. Scattered across these lands, we were supposed to forget who we are, as a people. This did not happen with us, but, unfortunately, this may well happen with our grandchildren or great grandchildren.
G. INFORMATION
1. Information English translation: Stepan Novetsky.

 
do góry ↑
Fotografie
„Kliknij” na miniaturke by zobaczyc zdjęcia w galerii.



 
do góry ↑
Wspomnienia


Wspomnienia w j.polskim

 
do góry ↑
Pliki


Na tę chwilę brak jest w bazie plików (filmowych, dźwiekowych, itp.)
powiązanych z niniejszą ankietą.

 
do góry ↑
VIDEO






„Człowiek pozbawiony korzeni, staje się tułaczem...”
„Людина, яку позбавили коренів стає світовим вигнанцем...”
„A person, who has had their roots taken away, becomes a banished exile...”

Home   |   FUNDACJIA   |   PROJEKTY   |   Z ŻYCIA FUNDACJI   |   PUBLICYSTYKA   |   NOWOŚCI   |   WSPARCIE   |   KONTAKT
Fundacja Losy Niezapomniane. Wszystkie prawa zastrzeżone. Copyright © 2009 - 2024

stat4u

Liczba odwiedzin:
Число заходжень:
1 697 673
Dziś:
Днесь:
25